Thomas Davis zaczyna odpłacać się za zaufanie. Imponująca metamorfoza Amerykanina

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Polpharma Starogard Gdański w środę pokonała po zaciętym boju Turów Zgorzelec 73:71, a jednym z najlepszych graczy na parkiecie był Thomas Davis. Amerykanin zaczyna odpłacać się trenerowi Mindaugasowi Budzinauskasowi za zaufanie, jakim go obdarzył.

Kiedy Thomas Davis trafił na Kociewie wielu kibiców oraz obserwatorów kwestionowało sens tego transferu, gdyż zawodnik przed podpisaniem kontraktu z Polpharmą nie grał przez ostatni rok profesjonalnie w koszykówkę. Pewny swojej decyzji był za to szkoleniowiec Farmaceutów Mindaugas Budzinauskas, który wcześniej pracował z tym koszykarzem na Litwie.

Początki 26-latka zza oceanu w PLK były bardzo trudne. Davis był jednym z najkrócej grających obcokrajowców w całej lidze, a kiedy przebywał na parkiecie miał jedynie ściśle określone zadania defensywne. Pojawiały się nawet głosy krytyków, że taki gracz blokuje miejsce w składzie młodemu Polakowi. Cały czas jednak zarówno prezes Jarosław Poziemski oraz trener Budzinauskas zapowiadali, że wraz z trwaniem rozgrywek krytykowany Amerykanin udowodni jeszcze swoją przydatność do zespołu i z dzisiejszej perspektywy należy przyznać im rację.

Sytuacja skrzydłowego nieco zaczynała się zmieniać już w momencie, kiedy zawieszeni zostali po pamiętnym incydencie w Lublinie Anthony Miles i Michael Hicks. Wtedy okazało się, że Thomas Davis faktycznie może być wartością dodaną dla drużyny. A jak do swojej sytuacji podchodził on sam?

- Zawsze ciężko pracowałem i byłem gotowy na swoją szansę - mówi nam Davis. - Teraz czuję się już w bardzo dobrej formie, ale pracować będę dalej, aby grać jeszcze więcej i przede wszystkim żeby drużyna wygrywała mecze - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy

Po opuszczaniu Polpharmy Starogard Gdański przez Michaela Hicksa wielu fanów Kociewskich Diabłów zastanawiało się, jak będzie wyglądała gra biało-niebieskich już bez ulubieńca trybun. W starciu z PGE Turowem Zgorzelec Farmaceuci zanotowali swój najlepszy występ w tegorocznych zmaganiach, a hala im. Andrzeja Grubby żyła jak za dawnych lat.

O dziwo jednym z bohaterów meczu był właśnie ... Thomas Davis, który zaczyna udowadniać, że opłacało dać się mu szansę. To on jako pierwszy przełamał impas drużyny w rzutach z dystansu, niesamowicie harował również w defensywie. Gracz zza oceanu celnym rzutem wolnym miał okazję także przypieczętowania jakże cennego, dziewiątego triumfu starogardzian w sezonie.

- Myślę, że mecz z Turowem był z jednym z moich najlepszych, ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy - podkreśla skromnie Amerykanin. - A te rzuty wolne? To było niesamowite uczucie. Poczuć taką energię od fanów, to coś wspaniałego - wspomina Davis.

- Drużyna ze Zgorzelca jest bardzo dobra, wysoko wygrali z nami pierwszy mecz, dlatego wiedzieliśmy, że musimy zagrać najlepiej jak potrafimy - chwali przeciwnika skrzydłowy zza oceanu. - Najważniejsza była obrona. Kiedy gramy w obronie tak jak z Turowem, to możemy pokonać każdego w lidze - zapowiada Thomas Davis.

Komentarze (0)