Kibice meritumkredyt Pogoni Prudnik z zapartym tchem oglądali ostatni pojedynek swoich pupili. Fani mieli wielką nadzieję, że ekipa z Opolszczyzny przerwie passę trzech porażek z rzędu i tym razem pokona AGH Kraków. Tak się też stało (81:72). - Ulga jak najbardziej jest, ale jeszcze za wcześnie, aby powiedzieć, że wróciliśmy na właściwe tory - przyznaje Tomasz Nowakowski.
W czym tkwił problem drużyny z Prudnika? Od nowego roku podopieczni trenera Tomasza Michalaka zmagają się z wieloma problemami zdrowotnymi.
- Wiele czynników się na to składało. Faktycznie, głównym powodem mogło być to, że kilku graczy jest kontuzjowanych i nie potrafiliśmy zebrać nawet 10 zdolnych do gry. Co za tym idzie, nie mogliśmy trenować wielu wariantów na treningu w grze 5 na 5 - mówi środkowy z Prudnika.
Ostatnie zwycięstwo pozwoliło drużynie z Prudnika utrzymać miejsce w górnej części tabeli. Ekipa z Opolszczyzny ma w dalszym ciągu realne szanse, aby zająć trzecie lub czwarte miejsce w rundzie zasadniczej, które dają przewagę parkietu w pierwszej rundzie play-off.
- Szczerze mówiąc to nie mamy ścisłe określonego celu. Przez ostatnie porażki trochę spadliśmy w tabeli. Teraz koncentrujemy się na tym, aby wygrywać każdy mecz po kolei i zająć jak najlepsze miejsce przed play-off - dodaje 26-latek.
ZOBACZ WIDEO To dlatego Maja Włoszczowska odniosła życiowy sukces na igrzyskach
Kolejny mecz Pogoń Prudnik rozegra z Basketem Poznań. Pojedynek nie odbędzie się jednak w najbliższy weekend tylko dopiero w środę, 15 lutego.
- Faktycznie pojedynek w Poznaniu został przełożony. Czeka nas przerwa w grze, ale mamy zamiar dobrze ten czas wykorzystać w treningach i przygotować się na mecz. Wiadomo, że młoda drużyna Biofarmu jest bardzo groźnym przeciwnikiem, co pokazali w meczach z Sokołem czy Spójnią - kończy Tomasz Nowakowski.