Nikodem Sirijatowicz znów cieszy się grą

Materiały prasowe / Maciej Sztajnert
Materiały prasowe / Maciej Sztajnert

Kapitan wrócił na okręt Polonii Leszno. Po kilku tygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją, Nikodem Sirijatowicz ponownie jest grze. W pierwszym meczu po kontuzji z GTK Gliwice, zdobył 11 punktów.

WP SportoweFakty: Po kilku tygodniach przerwy wrócił pan do gry. Spadł wielki kamień z serca?

Nikodem Sirijatowicz: Zdecydowanie. Kontuzja dla każdego sportowca to ciężka chwila. Cieszę się, że mogę już wrócić na parkiet. Kamień spadł, chociaż wiem, że teraz czeka mnie sporo pracy, aby wrócić to formy sprzed kontuzji. Jest to dla mnie dodatkowa motywacja.

[b]

Od spotkania z AGH Kraków (80:65), opuścił pan osiem kolejnych meczów. To było bardzo frustrujące?[/b]

- Moja kontuzja okazała się na tyle poważna, że musiałem pauzować przez osiem kolejek, gdyż kolano potrzebowało regeneracji. Chciałem wrócić wcześniej, ale dostałem jasno określony termin powrotu przez lekarza. Za wczesny powrót groził poważniejszymi konsekwencjami. Posłuchałem lekarzy. Na szczęście obyło się bez operacji i z tego bardzo się cieszę. Praca mojego fizjoterapeuty i trenerów na siłowni zasługuje na słowa uznania i z tego miejsca chciałbym im bardzo podziękować.

Pod pana nieobecność drużyna radziła sobie jednak bardzo dobrze. Spodziewał się pan, że Polonia będzie czołową ekipą rozgrywek?

- Jako zespół tworzymy zgrany kolektyw. Mamy 12 równych zawodników, którzy zawsze dają z siebie wszystko i wnoszą na parkiet sporo dobrego. Przez okres mojej nieobecności każdy zrobił to, co do niego należało. Cieszę się, bo naprawdę każdy miał swoje przysłowiowe pięć minut i pokazał jak mocny mamy "team".

Skupmy się na ostatnim meczu z GTK Gliwice (75:71). Zwycięstwo na wyjeździe, na dodatek z sąsiadem w tabeli smakuje podwójnie?

- Oczywiście. To zwycięstwo jest dla nas ważne, ponieważ tabela w pierwszej lidze jest bardzo ciasna i teraz tak naprawdę liczą się każde dwa punkty. Do meczu z GTK podeszliśmy skoncentrowani od pierwszej minuty. Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo ciężki pojedynek. Zrealizowaliśmy jednak większość naszych przedmeczowych założeń i niezmiernie cieszy odniesione zwycięstwo na trudnym terenie.

ZOBACZ WIDEO Jakub Rzeźniczak o głośnym transferze Legii: To będzie bardzo duże wzmocnienie

W statystykach widać waszą dużą przewagę w zbiórkach. To był klucz do sukcesu?

- Mamy dobrze zbierających i wysokich zawodników. Nasza mała (żartobliwie) bestia Szymon Kiwilsza jak i trochę większa bestia Szymon Milczyński robią super robotę. Do tego Maciek Rostalski i Przemek Malona. To nasz duży atut.

Pan po dłuższej przerwie również zaprezentował się więcej niż dobrze. To dobry prognostyk na przyszłość?

- Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie i wrócić na parkiet. Strasznie mi tego brakowało. Fajnie, że udało się zagrać na przyzwoitym poziomie. Mam nadzieje, iż szybko wrócę do formy i w jeszcze większym stopniu będę mógł pomoc w kolejnych zwycięstwach.

[b]

Jaki jest pana cel na pozostałą część sezonu?[/b]

- Osobistym celem na ten sezon jest grać. Dość już siedzenia na ławce... Brak kontuzji i walka w każdym meczu o zwycięstwo.

Przed wami spotkanie z SKK Siedlce, który mimo licznych osłabień, to i tak prezentuje się bardzo dobrze. Obawiacie się trochę tego meczu?

- Jak już wspominałem, teraz każdy mecz ma znaczenie, więc starcie z SKK jest dla nas ważne. Chcemy zagrać dobre zawody i dać naszym kibica powód do zadowolenia. Sumiennie przygotowujemy się do każdego ze spotkań, wiec jestem dobrej myśli. Ostatnio tez gramy dobre zawody, więc będzie to na pewno ciekawe spotkanie. Zrobimy wszystko, żeby zwycięstwo zostało w Leszczyńskim Trapezie.

Rozmawiał Jakub Artych

Komentarze (0)