Pojedynek w Dąbrowie Górniczej miał kolosalne znaczenie dla obu zespołów - sąsiadów w ligowej tabeli. Spotkanie było bardzo wyrównane i rozstrzygnęło się dopiero w ostatnich pięciu minutach na korzyść MKS-u.
- W mojej opinii graliśmy dobrze do trzeciej kwarty. W czwartej nie udało nam się zdobyć za dużo punktów. Pojawiły się wtedy duże problemy - komentuje Mathias Fischer.
Co w głównej mierze było największą przyczyną porażki? Opiekun zgorzelczan wskazuje bez zawahania skuteczność. - Trafiliśmy zaledwie 3 z 16 oddanych rzutów za trzy punkty. Mieliśmy bardzo dużo rzutów wolnych, które również rzucaliśmy bardzo słabo. W takim meczu,który jest na granicy kilku punktów, te rzuty trzeba trafiać - dodaje Fischer.
W dąbrowskiej hali centrum zgorzelczanom ewidentnie "nie siedziało". Zza łuku do kosza wpadły zaledwie 3 rzuty przy 16 próbach, co dało niecałe 19 procent. Z linii rzutów wolnych z kolei z 23 rzutów 9 nie znalazło drogi do kosza (61 procent).
- Tej skuteczności zabrakło. Przegraliśmy też zbiórkę (33:41 - przyp. red.) i to wszystko - w połączeniu z dobrą grą Dąbrowy - złożyło się na naszą porażkę - zakończył Fischer.
ZOBACZ WIDEO To dlatego Maja Włoszczowska odniosła życiowy sukces na igrzyskach