W piątek Igor Zajcew został oficjalnie przedstawiony mediom na konferencji prasowej jako nowy zawodnik Rosy. Dla ukraińskiego wieżowca był to powrót do Radomia po kilkumiesięcznej przerwie na występy w Stelmecie BC Zielona Góra i w Hiszpanii. Trenował z zespołem w piątkowe przedpołudnie, by później wsiąść w autokar i ruszyć na mecz z Siarką. W Tarnobrzegu uczestniczył w porannych zajęciach. Pojawił się w składzie na sobotnie spotkanie. Nie wybiegł w pierwszej "piątce", ale wszedł na parkiet w trakcie pojedynku.
Jak na pierwszy występ po tak długiej przerwie, otrzymał sporą liczbę minut od Wojciecha Kamińskiego. Łącznie było ich ponad 20. Zdobył 12 punktów, trafiając wszystkie z czterech rzutów "za dwa", oraz jedną z dwóch "trójek". Ponadto miał sześć zbiórek i blok. Zakończył zawody ze wskaźnikiem eval +16, takim samym, jak rekonwalescent Tyrone Brazelton.
Co prawda Amerykanin w kilku wcześniejszych starciach pojawił się już w składzie Rosy, ale ani razu nie wszedł na boisko. Sytuacja uległa zmianie w konfrontacji z ostatnią drużyną tabeli Polskiej Ligi Koszykówki. Rozgrywający mógł się zaprezentować po 2,5-miesięcznej przerwie, spowodowanej kontuzją stopy. Przed meczem z Polfarmeksem Kutno w ramach dziewiątej kolejki zgłosił bowiem uraz Kamińskiemu. Następnie przeszedł w Poznaniu zabieg i trenował indywidualnie pod okiem Artura Packa. Od kilkunastu dni uczestniczył w zajęciach z resztą zespołu na pełnych obrotach.
W sobotę był najlepszym strzelcem radomskiej ekipy. Przez 22 minuty zdobył 16 "oczek". Trafił 5/12 rzutów z gry, w tym 4/6 z dystansu. Miał pięć asyst i trzy zbiórki.
- Zagrali tak, jak oczekiwałem. Do poprawy jest współpraca z pozostałymi kolegami, ale myślę, że to jest kwestia czasu. Ten pracuje dla nas - ocenił postawę obu koszykarzy trener wicemistrzów Polski.
ZOBACZ WIDEO Jak sobie radzić w przypadku ataku? Poradnik Ewy Brodnickej