W dziewiętnastej kolejce Polskiej Ligi Koszykówki Siarka Tarnobrzeg poniosła porażkę na własnym parkiecie z Rosą Radom 61:75. - Mecz zaczęliśmy nie najgorzej - ocenił po zakończeniu zawodów Zbigniew Pyszniak.
Premierową odsłonę jego podopieczni przegrali 14:21. - W drugiej kwarcie pojawiły się błędy, rywale nam "odjechali". Oddawali rzuty z czystych pozycji, mieliśmy kryć inaczej. Często wykonywali akcje "dwa plus jeden". Mieliśmy dochodzić do wysokich zawodników, a tego nie robiliśmy. Rzucili po dwa razy za trzy punkty. Wtedy prowadzili 11 punktami. Nie mieliśmy farta, bo co doszliśmy, to nam "sprzedali trójkę". Za długo prowadzili 17-18 punktami - kontynuował trener ostatniej drużyny tabeli.
Pierwsze 20 minut zakończyło się rezultatem 29:41. Trzecią część gospodarze przegrali zaledwie dwoma "oczkami" (20:22), zaś w czwartej był remis 12:12. - W drugiej połowie graliśmy lepiej w obronie, choć były też momenty przestoju. Cały czas powtarzam, że jak nie będziemy bronić, to będzie ciężko nam wygrać. Wszyscy zawodnicy muszą sobie zdać sprawę, że musimy "drapać" obroną. Jeżeli są momenty dobrej gry w tym elemencie, to potrafimy i "wybrać" piłki z deski, i "wyrwać" z kozła - podkreślił Pyszniak.
Spotkanie z wicemistrzami Polski było kolejnym, które z perspektywy widza obserwował Brandon Brown. Lada chwila może on opuścić zespół z Podkarpacia. - Rozmowy prowadzą menadżerowie polski i amerykański. My mamy swoje stanowisko, a ich zadaniem jest przygotowanie wszystkich dokumentów. W tym tygodniu sprawa powinna się wyjaśnić - powiedział szkoleniowiec. - Żadnych wzmocnień w jego miejsce nie będzie - odpowiedział, zapytany o ewentualne uzupełnienie składu w przypadku odejścia rozgrywającego.
ZOBACZ WIDEO Damian Janikowski o przepaści jaka dzieli MMA i zapasy: To bardzo przykre
Najlepszym strzelcem Siarki w starciu z Rosą był Travis Releford, autor 18 punktów. We wcześniejszym pojedynku, w Ostrowie Wielkopolskim, nie wystąpił. - W ostatnim meczu nie zagrał, ponieważ po spotkaniu ze Stelmetem miał krwiaka przy kostce. Mieliśmy trochę pretensji, że dopiero po dwóch-trzech dniach o tym powiedział. Był to pech, podobnie jak z Asseco, gdy rozciął sobie piętę. Gdyby powiedział w odpowiednim czasie, to pewnie by zagrał - zaznaczył Pyszniak.
"Różnicę" w Tarnobrzegu zrobili przede wszystkim Tyrone Brazelton i Igor Zajcew, powracający do składu radomskiej ekipy - pierwszy po kontuzji stopy, a drugi po kilkumiesięcznym pobycie w innych klubach. W sumie zdobyli 28 punktów. - Tak to już jest, że na mecze z nami ci czołowi gracze przeciwnych drużyn wracają. Może gdyby ich nie było, to udałoby się wygrać - zakończył trener Siarki.