Krakowianie przystępowali do tego starcia podrażnieni porażką z radomską Rosą. Chcieli odkupić winy za ostatnią wpadkę i pokazać kibicom swoje lepsze oblicze. Tego jednak nie udało się zrobić.
Już początkowe fragmenty pokazały, że to Znicz może być stroną wiodącą. Bez problemu radził sobie z defensywą miejscowych i systematycznie wypracowywał przewagę. Zupełnie inaczej wyglądała postawa faworytów publiczności. Dość wolno konstruowali ataki, nie potrafili znaleźć dla siebie pozycji strzeleckich, efektem czego punktowali głównie po indywidualnych zagraniach. Marek Szumełda-Krzycki czy Maciej Maj umieli wykorzystać swoje umiejętności, lecz niewiele to dawało, bowiem po pierwszej kwarcie rywale prowadzili 20:12.
W ekipie z Pruszkowa wyróżniał się, nie tylko warunkami fizycznymi, Damian Cechniak. Środkowy świetnie zastawiał się pod tablicami i raczej nie marnował okazji, by powiększyć ogólny dorobek z najbliższej odległości. Wysocy zawodnicy AGH wyraźnie mieli kłopot z przeciwstawieniem się mierzącemu 208 cm graczowi. Kiedy zaś za trzy przymierzył Adrian Kordalski wynik brzmiał 16:32, co ewidentnie stawiało przyjezdnym w bardziej uprzywilejowanym położeniu.
Gospodarze sprawiali wrażenie, jakby zatracili własny styl. Popełniali sporo błędów, a ponadto wyraźnie przegrywali walkę o górne piłki. Stąd trudno przychodziło nadrabianie strat. Pojedyncze zrywy również pozwalały jedynie częściowo zmniejszać dystans do konkurenta. Tak się stało pod koniec pierwszej połowy, kiedy Bartosz Wróbel i Michał Borówka wzięli sprawy w swoje ręce. Te poczynania pozwoliły odrodzić w całym teamie nadzieje na korzystny rezultat.
ZOBACZ WIDEO Masternak broni gwiazdora z Niemiec. "To tylko jego sposób na promocję"
Tyle że po dłuższej przerwie ponownie mocno rozpoczęli pruszkowianie. Nie pozwolili zniweczyć własnego trudu i za sprawą głównie Cechniaka oraz Kordalskiego oddalili zagrożenie. Szumełda Krzycki co prawda dokładał wszelkich starań, żeby przywrócić swoją drużynę do walki o zwycięstwo, aczkolwiek znów obserwowano więcej pojedynczych popisów niż równomiernego rozłożenia sił ofensywnych na barki całej grającej "piątki". Niestety dla teamu z grodu Kraka, nie istniały przesłanki mówiące, że wkrótce nastąpi zdecydowana poprawa.
W decydującej batalii pełną inicjatywę posiadali podopieczni trenera Marka Zapałowskiego. Obnażyli wszystkie braki debiutanta na zapleczu ekstraklasy i zdołali osiągnąć całkiem efektowny triumf. Oprócz wymienianych już koszykarzy przypomnieli o sobie Mateusz Szwed czy Damian Tokarski. Oni także mieli istotny wkład w bardzo ważny dla Znicza, jednostkowy sukces. Małopolski kolektyw natomiast musi zrobić solidny rachunek sumienia jeśli myśli o wyższych lokatach w tabeli. Teraz przed nim kolejny, ważny pojedynek. Pod Wawel przyjedzie Noteć Inowrocław, więc wydaje się, że AGH nie jest na straconej pozycji.
AZS AGH Kraków - Znicz Basket Pruszków 63:84 (12:20, 18:21, 15:17, 18:26)
AGH: Maj 19, Szumełda-Krzycki 14, Wróbel 11, Borówka 7, Podworski 4, Krawczyk 3, Zgłobicki 3, Kalinowski 2, Koperski 0, Zych 0, Wasyl 0.
Znicz: Cechniak 14, Kordalski 13, Szwed 13, Tokarski 12, Stopierzyński 11, Ornoch 10, Kierlewicz 5, Madziar 4, Cetnar 2, Paszkiewicz 0.