Dobry występ Anwilu w Warszawie. Teraz ma chrapkę na medal

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Anwil Włocławek w finałowym turnieju Pucharu Polski pokazał się z bardzo dobrej strony. Zespół z Kujaw udowodnił, że będzie mocno liczył się w walce o medale.

W Warszawie zespół Igora Milicicia rozegrał trzy spotkania. Włocławianie w turnieju odprawili z kwitkiem MKS Dąbrowa Górnicza i Miasto Szkła Krosno, ale w finale musieli uznać wyższość Stelmetu BC Zielona Góra. Mistrzowie Polski pewnie wygrali 79:57. Igor Milicić zaznacza, że o zwycięstwie Stelmetu BC zadecydowała m.in. dłuższa ławka.

- Nie ma co ukrywać, że nasze plany zostały mocno pokrzyżowane przez zmęczenie. Graliśmy trzy dni z rzędu, z kolei Stelmet BC miał ten dzień przerwy. To było widoczne - tłumaczy szkoleniowiec Anwilu.

Włocławianie mieli spore problemy ze skutecznością. Słabo dysponowani tego dnia byli obwodowi gracze: Michał Chyliński 0 na 6, Toney McCray 1 z 7, Nemanja Jaramaz 2 z 10 rzutów z gry.

Trudno myśleć o wygranej ze Stelmetem BC, jeśli tak słabo grają podstawowi zawodnicy. - Nie trafiliśmy wielu otwartych rzutów i przez to byliśmy słabszą drużyną - zaznacza Milicić.

ZOBACZ WIDEO Maciej Kot: Chcę więcej zwycięstw, to dla mnie motywacja do dalszej pracy

Anwil w Warszawie pokazał się z dobrej strony. W drużynie są jasno podzielone zadania, a wykonawcy solidnie się z nich wywiązują: Kamil Łączyński prowadzi grę zespołu, James Washington jest motorem napędowym, z kolei Josip Sobin i Paweł Leończyk twardo walczą pod koszami.

Zespół z Kujaw udowodnił, że będzie mocno liczył się w walce o medale. Do drużyny w połowie marca wróci Tyler Haws, który dochodzi do siebie po kontuzji twarzy.

Źródło artykułu: