Piotr Dunin Suligostowski: Ćwierćfinał EuroCup? Presja sportowa i nie tylko

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski

Wisła Can Pack Kraków powoli kończy rundę zasadniczą w polskiej ekstraklasie, jednak osoby związane z klubem już emocjonują się ćwierćfinałową rywalizacją w rozgrywkach EuroCup. Czy zespół stać na coś więcej?

Biała Gwiazda, mimo wielu niesprzyjających sytuacji związanych głównie z kontuzjami, nie zawodzi. Zdołała wywalczyć Puchar Polski, a na arenie europejskiej uzyskała możliwość gry w ćwierćfinale EuroCup, gdzie zmierzy się z tureckim Hatay. Pierwszy mecz zostanie rozegrany pod Wawelem we wtorek o godzinie 19. To coś nowego dla drużyny, przyzwyczajonej dotąd do Euroligi. Jednak wśród klubowych włodarzy już wcześniej ten temat się pojawił. - To już przed sezonem był dylemat. Czy przystępować do rozgrywek Euroligi czy EuroCup? Nie ukrywam, że mam bardzo krytyczny stosunek do obecnej formuły Euroligi. Przede wszystkim chodzi o funkcjonowanie 2 grup po 8 drużyn. Generuje to olbrzymie koszty logistyczne. Przecież mówimy o siedmiu meczach wyjazdowych oraz takiej samej liczbie spotkań przed własną publicznością - opowiada Generalny Menedżer, Piotr Dunin-Suligostowski.

Taka sytuacja wymusza pewne zmiany. Te, dałyby spory "oddech" wielu aktualnym uczestnikom. Pytanie czy ich wprowadzenie nastąpi szybko? - Cały czas postuluję, że lepszym rozwiązaniem byłaby rywalizacja w czterech grupach, co wiąże się z rozegraniem tylko sześciu pojedynków, a potem przejście do dwustopniowego play off. To stworzyłoby szansę dla zespołów, które ze względów finansowych nie zdecydowały się zagrać w Eurolidze. Takim przykładem jest choćby Good Angels Koszyce. Słowaczki systematycznie brały udział w tych rozgrywkach, ale nie ma co ukrywać, że właśnie z przyczyn finansowych tym razem nie przystąpiły. Dodatkowo sytuacja, w której dopuszczono 3 ekipy rosyjskie i tureckie. Sprawia to, że drużyny spoza tego układu i, powiedzmy, USK Praga, gdzie budżetowo rzeczywiście Czeszki przewyższają większość uczestników, grają właściwie tylko o czwarte miejsce w grupie - twierdzi.

Co to oznacza w praktyce? - Takie rozwiązanie jest trochę beznadziejne, ponieważ w ten sposób podczas play off spotykamy się, idąc na krzyż, z liderem drugiej grupy. Na przykład przed obecnym sezonem właściwie z góry wiedzieliśmy, że osiągając wspomnianą, czwartą lokatę, spotykamy się z niezwykle silnym UMMC Jekaterynburg. Przypomnę, że w poprzednim sezonie, może w nieco korzystniejszej konfiguracji, udało się wywalczyć czwarte miejsce i awans do najlepszej ósemki drużyn, czyli play off. Niemniej to przeszło jakby bez echa. Nikt, mówiąc kolokwialnie, nie odtrąbił sukcesu, a przecież jeszcze niedawno ta „ósemka” była finałem Euroligi. Natomiast fala krytyki, bądź nieprzychylnych opinii na Wisłę spadła, bo nie podołała Fenerbahce Stambuł, klubowi, z którym też prawie niemożliwe w takiej formule jest wygrać – podkreśla Dunin- Suligostowski.
[nextpage]Zamiast tego, wiślaczki czeka spotkanie z innymi rozgrywkami. Co ciekawe, oprócz aspektów sportowych, nadchodzącej rywalizacji towarzyszą intrygujące wątki wykraczające poza sferę parkietu. - Ta nowelizacja, jaka została wprowadzona pod naciskiem paru klubów, w tym Wisły Can Pack, czyli możliwość awansu z 5 i 6 miejsca do ćwierćfinału EuroCup, właśnie się zrealizowała jeśli chodzi o nas. Od razu zaznaczę, że jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Priorytety były zdecydowanie ustawione na Polskę, a więc przede wszystkim obrona mistrzostwa kraju oraz zdobycie Pucharu Polski, co zrealizowaliśmy. Oprócz tego za cel postawione było wyjście z grupy na europejskiej arenie i w sumie z tej grupy wychodzimy. Wprawdzie, bo już takie artykuły spotkałem, do tej mniej prestiżowych rozgrywek, lecz chciałem zaznaczyć, że EuroCup na tym etapie jest bardzo, bardzo mocny i występują tam drużyny silniejsze nawet od tych euroligowych. Przykładem jest chociażby tureckie Kayseri - nakreśla Piotr Dunin Suligostowski.

ZOBACZ WIDEO Damian Janikowski nową gwiazdą polskiego MMA?

- My trafiliśmy na turecki Hatay, przeciwnika dość niewdzięcznego. Ja jestem umiarkowanym optymistą przed tym starciem i wierzę, że jesteśmy w stanie przebrnąć ćwierćfinał, choć to wyzwanie. Za ujemną kwestię uchodzi fakt, że Hatay to prowincja przylegająca do granicy z Syrią, od znanego wszystkim Aleppo dzieli ją zaledwie 60 kilometrów. Jest zatem i tego rodzaju presja. To teren niebezpieczny, ryzykowny. Zresztą muszę przyznać, że Turcja generalnie jawi się jako miejsce rozgrywania meczów dość niebezpieczne. Tutaj również apelowaliśmy, szczególnie po tej serii zamachów, do FIBA aby przesunąć rozgrywanie pojedynków euroligowych w Turcji. Oczywiście bez żadnego skutku. Rosja i Turcja są federacjami najmocniej wspierającymi FIBA, wobec czego rezultat tego rodzaju postulatu był łatwy do przewidzenia.

Czy pokonanie najbliższego konkurenta i znalezienie się w 1/2 finału stanowiłoby duży triumf dla klubu? - Awans do półfinału uznałbym za sukces. Na pewno. Myślę, że absolutnie nie można byłoby tego międzynarodowego sezonu uważać za nieudany. Ponadto, zebralibyśmy zupełnie nowe doświadczenie. Aczkolwiek EuroCup na tym etapie jest zdominowany przez drużyny tureckie, stanowią 50% stawki. Już teraz wiadomo, iż w przypadku awansu trafiamy na Kayseri. Znowu wyjazd do Turcji, znowu wysokie koszty, choć nie da się ukryć, że to atrakcyjny rywal.

Wciąż zastanawia, w jakiej formule wystartuje kolejna edycja Euroligi. Nie brakuje mocnych głosów ze środowiska, iż zapowiadane reformy nadchodzą. - Czekamy na rozstrzygnięcia play off Euroligi. Wtedy zapadnie decyzja gdzie odbędzie się finał. Jak zwykle związane z nim jest posiedzenie klubów Euroligi. Tam, w grupie wielu przedstawicieli, będziemy postulować o zmianę. Osobiście uważam, że jeśli nie nastąpi, należałoby bardzo poważnie rozważyć wystartowanie w przyszłym sezonie w EuroCup - podsumowuje sternik Wisły Can Pack.

Komentarze (0)