Chociaż obie drużyny przed ostatnim pojedynkiem zajmowały bardzo odległe miejsca w tabeli, to mimo wszystko zapowiadało się ciekawe widowisko. Bydgoszczanie pod wodzą nowego trenera Jerzego Chudeusza wyraźnie złapali wiatr w żagle i po fatalnej pierwszej części rozgrywek wygrają nawet z bardziej renomowanymi przeciwnikami jak ostatnio na wyjeździe z meritumkredyt Pogonią Prudnik i Zniczen Basket Pruszków. Natomiast GTK Gliwice ciągle walczy o to, aby znaleźć się w czołowej trójce na koniec rundy zasadniczej.
Powyższe słowa doskonale potwierdziła pierwsza połowa, gdzie na parkiecie nie było widać żadnej różnicy pomiędzy ostatnią i trzecią ekipą I ligi. Bardzo mocno tą część gry rozpoczęli miejscowi, którzy w pierwszej kwarcie rzucili aż trzydzieści punktów, a gliwicka defensywa miała spory problem z zatrzymaniem coraz lepiej spisującego się w rozgrywkach młodego Pawła Kreffta oraz doświadczonego Doriana Szyttenholma. Przyjezdni dopiero przed przerwą za sprawą Grzegorza Podulki oraz Łukasza Ratajczaka zmniejszyli nieco straty do rywali i przegrywali tylko 45:50.
Jeszcze przed zejściem do szatni zawodnicy obu drużyn mogli mieć pretensje do poziomu sędziowania. Przez dwie kwarty sprawiedliwi odgwizdali aż dwadzieścia cztery przewinienia, wskutek czego większość graczy musiała uważać w drugiej części na swoją ostrą grę, gdyż większa ilość fauli mogła spowodować wykluczenie z zawodów.
Po powrocie na parkiet można było oczekiwać dalszej wyrównanej rywalizacji punkt za punkt. Tak też rzeczywiście było, ale kibice zamiast ciekawych akcji i rzutów z dystansu, częściej oglądali koszykarzy wędrujących na linię...rzutów wolnych. Mnożyły się przewinienia z obu stron, a lepiej w takiej rzeczywistości spisywali się gliwiczanie, którzy ten element wykonywali bardzo dobrze (27/35). Przed ostatnią kwartą przyjezdni wygrywali 74:70.
ZOBACZ WIDEO Włodzimierz Szaranowicz dla WP SportoweFakty: Skoki Polaków były jak z matrycy
Chociaż przez cały mecz zanosiło się na ciekawą końcówkę, to wówczas większe doświadczenie było po stronie graczy GTK. Gliwiczanie na pięć minut przed końcem przy korzystnym dla siebie wyniku 83:77 zaczęli celniej trafiać z półdystansu i dystansu i w tym wypadku nie zadrżały im ręce. Wspomniani wcześniej Grzegorz Podulka, Łukasz Ratajczak oraz Marcin Salamonik szybko sprawili, że podopieczni Pawła Turkiewicza na trzy minuty przed ostatnią syreną osiągnęli ponad dziesięciopunktową przewagę (91:80), której nie oddali już do końca niedzielnego pojedynku. Na duży minus w tym spotkaniu zasługuje praca sędziów, którzy odgwizdali aż czterdzieści osiem przewinień, co miało spory wpływ przebieg rywalizacji.
Enea Astoria Bydgoszcz - GTK Gliwice 83:100 (30:22, 20:23, 18:28, 15:27)
Enea Astoria: Gospodarek 21, Szyttenholm 15, Bierwagen 12, Krefft 11, Czyżnielewski 8, Fatz 6, Dąbek 5, Motel 5, Paul 0.
GTK: Ratajczak 28, Podulka 18, Dziemba 12, Salamonik 12, Pieloch 8, Radwański 8, Weselak 8, Filipiak 2, Jędrzejewski 2, Kołcz 2.