O rozstaniu się Rosy Radom z Tyronem Brazeltonem mówiło się od ponad tygodnia. Taki ruch miał być podyktowany zachowaniem, jakiego dopuścił się amerykański koszykarz w drugiej połowie meczu 20. kolejki PLK, z Polpharmą Starogard Gdański. Był już przygotowany do zmiany, oczekiwał na wejście na boisko, ale przebywający na parkiecie zawodnicy zaczęli spisywać się na tyle dobrze, że Wojciech Kamiński odesłał podopiecznego z powrotem na ławkę rezerwowych. Zdenerwowany takim obrotem sprawy rozgrywający kopnął w bidon z napojem i wdał się w utarczkę słowną z trenerem.
Choć po zakończeniu spotkania szkoleniowiec ze spokojem wypowiadał się na temat zaistniałej sytuacji, w ubiegły wtorek pojawiła się nieoficjalna informacja, iż wicemistrzowie Polski rozstaną się z Brazeltonem. 30-latek był także mocno niezadowolony z roli rezerwowego, choć starcie z Kociewskimi Diabłami było dopiero drugim po jego powrocie po kontuzji.
W środę oficjalnie przestał być graczem Rosy. - Rozstajemy się w zgodzie. Dziękujemy zawodnikowi za jego grę w barwach naszego klubu i życzymy mu wszystkiego najlepszego w kontynuowaniu dalszej kariery sportowej - mówi na łamach oficjalnej strony internetowej Piotr Kardaś, drugi trener i jednocześnie prezes klubu.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
[/color]