Pszczółka ponownie użądliła pod Wawelem. "Do awansu potrzeba trzech zwycięstw"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków, chcąc myśleć realnie o obronie mistrzowskiego tytułu, muszą w niedzielę po raz pierwszy w sezonie wygrać we własnej hali z rywalkami z Lublina. Sobotnia porażka 61:66 mocno pokrzyżowała plany Białej Gwiazdy.

Pszczółka rozegrała dwa mecze pod Wawelem w Basket Lidze Kobiet i oba wygrała. Pierwsze zwycięstwo było jednym z powodów, dla którego Wisła Can-Pack Kraków nie zajęła pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej. Druga - sobotnia - pozbawiła krakowianki przewagi własnego parkietu w ćwierćfinałach.

W sobotę Biała Gwiazda pozwoliła rywalkom na dużo, a te wykorzystały swoją szansę. - W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo źle w defensywie. Przegrywaliśmy w niej wszystko. Do tego doszło dużo błędów i strat - skomentował pojedynek Jose Ignacio Hernandez.

Trudno nie zgodzić się z opinią szkoleniowca Wisły, bowiem przed przerwą rywalki zdobyły aż 41 punktów! - Zagrały z większą determinacją - dodaje Magdalena Ziętara.

- Były bardzo dobrze na nas przygotowane. My z kolei znałyśmy wiedziałyśmy gdzie mamy przewagę, ale nie potrafiłyśmy tego wykorzystać. Trzeba jak najszybciej zapomnieć o tym meczu - dodała.

Wisła Can-Pack pomimo porażki jest oczywiście w stanie odwrócić losy tej rywalizacji. Z takiego faktu zdają sobie sprawę lublinianki. - Wygrana cieszy, ale żeby przejść dalej potrzebujemy trzech zwycięstw. Obecnie mamy tylko jedno, także jeszcze trochę grania przed nami - komentowała mecz Dominika Owczarzak.

Rozgrywająca Pszczółki ma za sobą bardzo udany mecz, a w niedzielę będzie musiała zagrać jeszcze lepiej. Najprawdopodobniej na obwodzie zabraknie Tess Madgen, która w sobotę doznała kontuzji i jej występ stoi pod dużym znakiem zapytania.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie

Komentarze (0)