Podopieczni Artura Gronka kontrolowali wynik meczu z Akademikami od pierwszej do ostatniej minuty, czego efektem było przekonujące zwycięstwo w sobotnim spotkaniu PLK 79:60. - Graliśmy dobrze, AZS trochę dziurawie w obronie. Byliśmy zmobilizowani, agresywni i udało się dość łatwo wygrać - ocenił Karol Gruszecki.
Choć Stelmet BC Zielona Góra odniósł pewną wygraną z AZS-em Koszalin, to mistrzowie Polski nie mogą zaliczyć tego meczu do idealnych. Ekipa z Winnego Grodu słabo wykonywała rzuty wolne (niespełna 56 procent), a dodatkowo zebrała mniej piłek od rywala. - Zbiórki już chyba od dłuższego czasu są naszym problemem. Cała drużyna musi się do tego przyłączyć, bo nie mamy super wysokiego składu, więc wszyscy zawodnicy, mali i wysocy, muszą się bardziej postarać. Do wielu rzeczy można by się jeszcze przyczepić, między innymi do strat w pierwszej połowie. Ja sam straciłem chyba cztery piłki w pierwszej kwarcie - skomentował reprezentant Polski.
27-latek w pojedynku z AZS-em zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Zapisał on na swoim koncie 19 punktów i sześć zbiórek. Pod kątem punktowym, lepszy występ zanotował on tylko w Tarnobrzegu, gdzie uzbierał 20 oczek. - Rzut siedział. Było bardzo dużo otwartych pozycji dla wszystkich zawodników. Ja po prostu rzucałem, kilka rzutów wpadło. Cieszę się. Jeśli chodzi o te straty, to chciałem być agresywny, myślę też, że byłem przy podaniach dwa razy faulowany, ale sędziowie byli może nie ospali, ale akurat nie gwizdnęli w tych dwóch sytuacjach. Szczęście w nieszczęściu, że graliśmy trochę okrojonym składem, bo gdybyśmy byli w pełnym zestawieniu, to pewnie mógłbym już nie grać. Tak, to miałem okazję, by jeszcze powalczyć - powiedział Karol Gruszecki.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki marzy o zimowym wejściu na K2. "To wielkie wyzwanie"