NBA: wrzało na parkiecie. Była przepychanka, rozwścieczony Stephen Curry

PAP/EPA / Tyler Smith
PAP/EPA / Tyler Smith

Gorąco było w Oklahoma City, gdzie Golden State Warriors pokonali Thunder 111:95. Doszło w tym meczu m.in. do spięcia z udziałem Stephena Curry'ego i Russella Westbrooka.

Golden State Warriors czwarty raz w sezonie nie dali szans drużynie Oklahoma City Thunder, zakończyli serię meczów wynikiem 4-0, ale tym razem oprócz aspektów sportowych, dużo działo się także dookoła. Było to brudne spotkanie, obfitujące w wiele agresywnych zagrań, prowakowań przeciwników czy spięć.

We wszystkim uczestniczył dwukrotny MVP, Stephen Curry. Do przepychanki na parkiecie doszło tuż przed udaniem się do szatni. Gracz Thunder, Semaj Christon rozwścieczył lidera Warriors. - To była normalna sytuacja, walczyłem o pozycję. Właśnie próbowałem stanąć obok Russela i niego. Poczułem, jak mnie popchycha. Pierwszy raz to zignorowałem, ale on znów to zrobił. Ja starałem się utrzymać swoją pozycję - mówił Curry.

W awanturze brali udział też Russell Westbrook i Draymond Green, cała czwórka otrzymała przewinienia techniczne. Westbrook widział tę sytuację inaczej: - Uważam, że Curry próbował dostać się pomiędzy nas i popchnąć przy tym Semajema, a ja stałem po prawej stronie. Kiedy widzę, że coś dzieje się z moimi kolegami z drużyny, od razu reaguje i wkraczam w centrum wydarzeń - komentował.

Finalnie walkę o piłkę zwyciężył Andre Iguodala, Klay Thompson podał do Curry'ego, a ten dał upust negatywnym emocjom, trafiając zza łuku równo z syreną. Warriors pokonali Thunder wyraźnie, bo aż 111:95. Thompson wywalczył 34 punkty, a Steph miał ich 23 i sześć asyst. Kevin Durant przyglądał się wszystkiemu z ławki rezerwowych. Grzmot w całym meczu trafił tylko 4 na 21 oddanych rzutów zza linii 7 metrów i 24 centymetrów. Zawiódł Westbrook, który w 27 minut miał 15 punktów, osiem zbiórek, siedem kluczowych podań, ale tylko 4 na 16 w celnych rzutach. Bilans Warriors, to 56-14. Thunder 40-30.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie

Trzecie spotkanie obu ekip, trzecie zwycięstwo Houston Rockets stało się faktem. Tym razem Teksańczycy pokonali Denver Nuggets naprawdę rzutem na taśmę. Bohaterem został James Harden, który trafił z dwutaktu 2,4 sekundy przed zakończeniem meczu. Brodacz zapisał przy swoim nazwisku 39 punktów, siedem zbiórek, 11 asyst oraz cztery przechwyty, całkowicie dominując wydarzenia na parkiecie.

Dla Bryłek, wciąż niepewnych awansu do fazy play off, to mógł być niezwykle cenny triumf. Co niesamowite, od stanu 116:123, udało się im doprowadzić do wyniku 124:123. Ostatnie słowo należało mimo wszystko do Rockets i Hardena, którzy zwyciężyli 125:124. Lider drużyny z Teksasu utrzymał nerwy na wodzy, zebrał piłkę, popędził w kierunku kosza rywali i oddał kluczowy rzut. 
 
Wielki wysiłek Gordona Haywarda, rekordowe 38 punktów lidera Utah Jazz nie wystarczyło, aby pokonać Indiana Pacers. - Graliśmy dziś bardzo dobrze, byliśmy twardzi i nieustępliwy, niczym jeden kolektyw. Uważam, że wykonaliśmy naprawdę świetną robotę - mówił po meczu Jeff Teague, który poprowadził drużynę z Indianapolis do 35. sukcesu oraz rewanżu nad Jazzmanami. Ten rzucił 21 punktów, Paul George dodał 19 oczek.

LA Clippers (41-29) niwelują dystans do czwartych w Konferencji Zachodniej Utah Jazz (43-28), którzy doznali natomiast trzeciej porażki z rzędu. Podopieczni Doca Riversa łatwo rozprawili się z New York Knicks, a trener w końcówce meczu mógł pozwolić sobie, żeby dać odpocząć swoim liderom. Blake Griffin spędził na parkiecie 31 minut i zdobył w tym czasie 30 punktów. Chris Paul dodał 13 oczek, pieć zbiórek oraz 13 asyst. Gospodarze pokonali Knicks 114:105.

Wyniki:

Charlotte Hornets - Atlanta Hawks 105:90 (19:19, 32:23, 32:26, 22:22)
(Batum 16, Walker 16, Kaminsky 14, Williams 13 - Schroder 20, Ilyasova 13, Howard 13)

Orlando Magic - Philadelphia 76ers 112:109 po dogrywce (25:26, 16:30, 33:27, 24:15, 14:11)
(Vucevic 26, Fournier 19, Gordon 17 - Covington 24, Holmes 24, Stauskas 20, Saric 18)

Indiana Pacers - Utah Jazz 107:100 (28:23, 23:23, 29:24, 27:30)
(Teague 21, George 19, Turner 16 - Hayward 38, Gobert 16, Hill 16, Hood 11)

Boston Celtics - Washington Wizards 110:102 (30:28, 28:19, 34:28, 18:27)
(Thomas 25, Bradley 20, Crowder 16, Horford 16 - Beal 19, Wall 16, Bogdanovic 14, Morris 14)

Houston Rockets - Denver Nuggets 125:124 (35:28, 27:37, 32:32, 31:27)
(Harden 39, Gordon 18, Ariza 14, Beverley 14 - Harris 28, Barton 24, Jokic 22)

Oklahoma City Thunder - Golden State Warriors 95:111 (22:25, 17:34, 27:33, 29:19)
(Oladipo 17, Kanter 15, Westbrook 15, Christon 10, Gibson 10 - Thompson 34, Curry 23, McGee 10)

Los Angeles Clippers - New York Knicks 114:105 (29:23, 34:30, 34:19, 17:33)
(Griffin 30, Rivers 17, Jordan 14, Redick 14 - Porzinigs 18, Rose 18, Anthony 16, Holiday 11)

Komentarze (2)
avatar
GeDo
21.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
GSW-OKC 4:0.Sam Westbrook nic nie zrobi.Co do zachowania gracza z Oklahomy to ewidentnie jego wina z tym popychaniem Currego.Steph z drugiej strony troche zbyt mocno zareagował.Widac ze gracze Czytaj całość
avatar
radek_w
21.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Naprawde, bedac kibicem koszykowki od lat 90., ciezko jest lubic taka druzyne jak GSW.. Zmieniaja oblicze koszykowki w kierunku bezmozgiego latania na pale i nap**lania za trzy z calego boiska. Czytaj całość