Faworytem niedzielnego meczu 23. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki była Rosa Radom i to ona przez większość spotkania z Energą Czarnymi Słupsk nieznacznie prowadziła. Jednym z wyróżniających się zawodników wicemistrza kraju był Michał Sokołowski, który "otarł się" o double-double, zdobywając 14 punktów i mając dziewięć zbiórek. Ponadto zanotował trzy asysty i przechwyt. Trafiał ze skutecznością 6/13 z gry.
Po jego akcji "dwa plus jeden" na 24 sekundy przed końcową syreną, gospodarze wygrywali 67:66. Czas wziął Roberts Stelmahers. Dwukrotnie sfaulował Robert Witka, później zastąpił go Kim Adams. On i koledzy na sześć sekund przed końcem nie zdołali upilnować wchodzącego pod kosz Chavaughna Lewisa, który co prawda był potrojony, ale trafił, zapewniając swojej drużynie zwycięstwo 68:67.
- Przegraliśmy ten mecz na własne życzenie. Przy czternastopunktowej przewadze Słupsk się nie poddał, a my przestaliśmy grać. Głupie decyzje, straty, nie ta obrona, co wcześniej, i Czarni nas przełamali - przyznał na konferencji prasowej Sokołowski.
W hali MOSiR popisał się kilkoma efektownymi zagraniami, jak np. wtedy, gdy dobił rzut Jarosława Zyskowskiego:
Czarne Pantery przerwały tym samym serię sześciu kolejnych wygranych Rosy. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego mają obecnie bilans 14-10 i nadal zajmują piąte miejsce w tabeli, z dorobkiem 38 punktów.
ZOBACZ WIDEO Nie Ramos a Casemiro dał zwycięstwo Realowi. Zobacz skrót meczu Athletic - Real [ZDJĘCIA ELEVEN]