Trudny terminarz PGE Turowa. "Jak nie będzie kontuzji, to damy radę"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

W decydującej fazie sezonu PLK koszykarze PGE Turowa Zgorzelec zmierzą się z pięcioma najlepszymi drużynami ligi. - Na sto procent będziemy musieli pokonać przynajmniej jeden tych zespołów - mówi trener Mathias Fischer.

Pojedynek z TBV Startem Lublin będzie dla koszykarzy PGE Turowa Zgorzelec potencjalnie jednym z ostatnich łatwych starć przed decydującą fazą sezonu zasadniczego PLK. Potencjalnie, gdyż w bieżących rozgrywkach lublinianie pokonali na własnym parkiecie już Rosę Radom i Trefl Sopot, a Turów na wyjazdach nie spisuje się najlepiej.

- Wiemy jak gramy na wyjazdach, więc drużyna będzie potrzebować dużej koncentracji, żeby tam wygrać. spotkanie będzie bardzo, bardzo trudne, długo będziemy tam jechać, musimy być dobrze przygotowani - przyznaje Mathias Fischer, trener zespołu z przygranicznego miasta.

W halach rywali zgorzelczanie nie błyszczą, mają bilans 3-9, podczas gdy na własnym parkiecie wygrali już 11 z 13 rozegranych spotkań. Dopiero tydzień temu po raz pierwszy od 11 grudnia byli w stanie zwyciężyć w dwóch meczach z rzędu. Dlaczego na wyjazdach czarno-zieloni prezentują tak zgoła odmienną i słabszą formę?

- Każdy mnie się o to pyta. Gdybym ja znał na to odpowiedzi, to bym od razu to wszystko zmienił - kontynuuje niemiecki szkoleniowiec. - Muszę powiedzieć, że nasze statystyki są na wyjeździe gorsze, ale to jest normalne. Mieliśmy bardzo dużo meczów w trakcie sezonu, które mogliśmy wygrać. Wszystko wyglądało fajnie, ale na końcu straciliśmy koncentrację, popełniliśmy 2-3 błędy i przegrywaliśmy. W następnym spotkaniu będziemy próbować zagrać lepiej i wygrać.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie

Jeżeli po roku przerwy byli mistrzowie Polski chcą ponownie awansować do ćwierćfinału, to zwycięstwa w Lublinie i Koszalinie są dla nich obowiązkiem. Reszta ligowego kalendarza nie będzie rozpieszczać koszykarzy PGE Turowa. Gracze zespołu znad Nysy Łużyckiej zmierzą się z samą czołówką: Anwilem Włocławek, Stelmetem BC Zielona Góra, BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski, Rosą Radom i Polskim Cukrem Toruń.

- Później przyjdzie czas na wszystkie drużyny, które są w czołowej piątce ligi, a to oznacza, że musimy wygrać kilka meczów, aby być w dogodnej sytuacji przed play-off. Stuprocentowo będziemy musieli pokonać przynajmniej jeden tych zespołów - nie ukrywa Fischer.

Podstawowym zmartwieniem trenera PGE Turowa jest rotacja polskimi zawodnikami. O ile zakontraktowanie Brandona Browna pozwoli odciążyć na rozegraniu Tweety'ego Cartera, o tyle nadal nie rozwiązuje to problemu z graczami krajowymi. Fischer rotuje tak naprawdę tylko trzema Polakami: Michałem Michalakiem, Bartoszem Bochno i Kacprem Borowskim. Michael Gospodarek gra tylko epizody, a Michał Lichnowski czy Paweł Karmasz to zawodnicy niedoświadczeni, którzy dopiero poznają koszykówkę na najwyższym poziomie.

- Myślę, że jeżeli nie będziemy mieli kontuzji, to damy radę. Jest Bartek Bochno, Michał Michalak i Kacper Borowski, który co trening staje się lepszy. Nie można zapomnieć, że on przez 6/7 tygodni nie trenował i właśnie teraz tego czasu brakuje, ale idzie mu coraz lepiej - kończy Mathias Fischer.

Komentarze (1)
avatar
wąż
24.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
hej ternerze jak tam idzie ukladanie tabeli na nowym laptopie :D ?