Koszykarze PGE Turowa nie mieli większych problemów z pokonaniem Asseco Gdynia podczas 23. kolejki PLK. Już w połowie trzeciej kwarty zgorzelczanie osiągnęli 26-punktowe prowadzenie (61:35). Gdynianie próbowali postraszyć czarno-zielonych obroną strefową, ale ci kontrolowali grę dzięki trafieniom Michała Michalaka i wszechstronnej postawie Denisa Ikovleva (15 punktów, 5 asyst, 3 zbiórki).
- Nie powiedziałbym, że wygraliśmy bez żadnych problemów. Ich strefa była dość interesująca. Oddawaliśmy przy niej zbyt dużo rzutów z dystansu zamiast próbować atakować. Później było odgwizdywanych sporo przewinień, Asseco miało dużo rzutów wolnych i to było trochę niepokojące - przyznaje jednak Denis Ikovlev.
- Nie można ich za to winić, twardo walczyli, stracili jednego ze swoich najlepszych zawodników, który opuścił zespół. Wszystko co mogli więc zrobić, to grać agresywnie i wiedzieliśmy, że będziemy musieli się z tym zmierzyć - dodaje Ukrainiec z amerykańskim obywatelstwem.
Czarno-zieloni po raz pierwszy zagrali w składzie z Brandonem Brownem. Debiutujący w barwach PGE Turowa Amerykanin wniósł do zespołu powiew świeżości i ułatwił trenerowi Mathiasowi Fischerowi dość ograniczoną ostatnio rotację.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie
- Wszystko zależy od tego, kto jest w danym dniu w dobrej dyspozycji. Brandon wsparł drużynę, a rotacja mogła być trochę zmieniona. Zobaczymy jak to będzie. Trenował z nami tylko dwa dni, ale wiemy co potrafi. Jest świetnym zawodnikiem i myślę, że na pewno nam pomoże - przyznaje kapitan PGE Turowa.
Po zwycięstwach nad Polfarmekem Kutno (109:98) i Asseco Gdynia zgorzelczanie nadal liczą się w walce o awans do rundy play-off. Terminarz nie jest jednak dla nich łaskawy. Decydujące spotkania rozegrają bowiem z drużynami z czołówki.
- Teraz po raz pierwszy od miesięcy wygraliśmy dwa mecze pod rząd. Następnym wyzwaniem jest dla nas Start Lublin i później będziemy się skupiać na każdym meczu po kolei. W pierwszej rundzie wygraliśmy np. z Anwilem, ale to było bardzo dawno temu. Oni, tak jak i my, są teraz prawdopodobnie innym zespołem - kończy Denis Ikovlev, który faktycznie się nie myli.
PGE Turów po raz ostatni wygrał zanotował serię 2-0 w grudniu ubiegłego roku. Wówczas byli mistrzowie Polski pokonali TBV Start Lublin (106:74) i właśnie Anwil Włocławek (72:65). Później zespół z przygranicznego miasta zaczął grać w kratkę i nierówno.