Nemanja Jaramaz: Pasuje mi system Milicicia. Nie lubię "dzikiej koszykówki"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Nemanja Jaramaz
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Nemanja Jaramaz

- Włocławek zasługuje na sukcesy. To miasto, które żyją koszykówką na co dzień. Cieszę się, że gram w Anwilu - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Nemanja Jaramaz, serbski koszykarz.

[b]

WP SportoweFakty: Warto było wracać do PLK?[/b]

Nemanja Jaramaz: Tak, jak najbardziej. Nie mam powodów do narzekań - odnosimy zwycięstwa i to w niezłym stylu, ja też rozegrałem kilka dobrych spotkań. Wszystko odpowiednio się układa.

Mieszkał pan w Zgorzelcu, teraz we Włocławku. Jak życie na Kujawach?

- Jestem bardzo zadowolony z pobytu we Włocławku. To miasto, które żyją koszykówką na co dzień. Kibice szczelnie wypełniają naszą halę na każdym spotkaniu, czujemy ich wsparcie w trudnych momentach. Cieszę się, że gram w Anwilu.

Dużo potrzebował pan czasu na dopasowanie się do taktyki Igora Milicicia?

- Aż tak dużo nie, ponieważ lubię uporządkowaną koszykówkę. Najlepiej się w niej czuję, nie lubię "dzikiego basketu", w którym nie ma zasad. W takiej grze w ogóle bym się nie odnalazł. W Anwilu jest system, do którego wszyscy zawodnicy muszą się podporządkować. Trener Milicić jest świetnie przygotowany do każdego spotkania, ma pomysł na wykorzystanie zawodników. Wiemy czego od nas oczekuje. To bardzo ułatwia zadanie każdemu z nas.

[b]

Czy da się porównać systemy gry: Miodraga Rajkovicia i Igora Milicicia?[/b]

- Głównym priorytetem dla trenera Rajkovicia było zdobywanie punktów z szybkiego ataku. Mieliśmy błyskawicznie przeprowadzać piłkę z obrony do ofensywy. U Igora Milicicia jest nieco inaczej. Większą uwagę poświęca się defensywie, która odgrywa kluczową rolę. W ataku bazujemy na grze do wewnątrz i na zewnątrz. Szukamy najlepszych opcji i dlatego często nasze akcje trwają po 24 sekund. Wszystko jest dokładnie zaplanowane. Systemy nieco się od siebie różnią, ale oba łączy jedno: każdy z zawodników ma przypisaną rolę i wie, co ma robić.

Jak na przestrzeni kilkunastu miesięcy zmieniła się PLK?

- Uważam, że liga jest teraz ciekawsza. Poziom poszczególnych drużyn jest mocno zbliżony, co powoduje, że niemal każdy mecz jest interesujący. Trudno przewidzieć, co się wydarzy. Kibiców to na pewno zadowala. Gdy grałem w PGE Turowie Zgorzelec to już przed rozpoczęciem sezonu było niemal pewne, że zagramy ze Stelmetem BC w finale. Teraz jest inaczej. Stelmet co prawda pozostał na szczycie, ale kilka innych drużyn zażarcie walczy o drugą lokatę. W tym gronie jest Anwil, BM Slam Stal, Rosa czy Polski Cukier.

Porozmawiajmy o ostatnich sześciu zwycięstwach z rzędu. To dowód na to, że forma Anwilu idzie do góry?

- Od kilku tygodni znajdujemy się w całkiem niezłej formie. Ciężko pracujemy na treningach. Są tego efekty. Idziemy krok po kroku, kolekcjonujemy zwycięstwa. Myślę, że to dobry prognostyk przed meczami z drużynami z czołówkami. Przed nami niezły maraton...

PGE Turów, Stelmet BC, BM Slam, Rosa, Polski Cukier i Trefl Sopot.

- To prawdziwy przedsmak play-off. Te mecze zadecydują o naszym rozstawieniu. Wszystko jest możliwe - możemy skończyć na 1. miejscu, ale i spaść na czwartą pozycję. Liga jest nieprzewidywalna.

Rozmawiał Karol Wasiek

Komentarze (0)