Kamil Łączyński: Kadra? Chyba tylko jako kibic

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

- Kadra? Chyba tylko jako kibic. Spokojnie podchodzę do sprawy: nie naciskam, ale też nie robię sobie wielkich nadziei - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Kamil Łączyński, rozgrywający Anwilu Włocławek.

[b]

WP SportoweFakty: Szóste zwycięstwo z rzędu. To napawa optymizmem przed najważniejszą częścią sezonu zasadniczego.[/b]

Kamil Łączyński: Tak właśnie miało to wyglądać. Mieliśmy dość trudny okres treningowy, ale wszystko było robione z myślą o tym, żeby złapać świeżość na tę najważniejszą fazę w PLK. Co prawda graliśmy z zespołami z dołu tabeli, ale takie spotkania wcale nie są łatwe, ponieważ rywale nie mają nic do stracenia, często grają jak "o życie". Przekonaliśmy się o tym w Kutnie. To było jedno z najlepszych spotkań Polfarmeksu w tym sezonie. Okres meczów ze słabszymi zespołami za nami, teraz czas na starcia z czołówką.

To będzie weryfikacji siły Anwilu Włocławek?

- Tak. Po tych spotkaniach będzie można rzetelnie ocenić naszą siłę, ale warto pamiętać o tym, że nie przez przypadek znaleźliśmy się w czubie tabeli. Ja często powtarzam, że mistrzostwo wygrywa się także meczami ze słabszymi drużynami. Wtedy głowa musi być jeszcze mocniej skoncentrowana. Nie można się zbytnio rozluźniać.

ZOBACZ WIDEO Tak wygląda życie nocne na skokach w Planicy. "Nie ma drugiej tak wspaniałej imprezy"

W lidze jest już pan od kilkunastu lat. Czy pamięta pan tak zwariowany sezon pod wieloma względami?

- To prawda. Kluczowe jest sformułowanie "pod wieloma względami". Nie tylko chodzi o sensacyjne wpadki faworytów, wyrównaną ligę, ale także różne poza sportowe perturbacje, które nic dobrego niestety PLK nie przynoszą.

[b]

Przed rozpoczęciem 24. kolejki aż dwanaście zespołów miało pozytywny bilans.[/b]

- To pokazuje, że wiele ekip ma ambicje gry w play-off i z tego powinniśmy się cieszyć. Nie można być niczego pewnym, trzeba twardo walczyć o zwycięstwo w każdym spotkaniu. W każdej kolejce coś ciekawego się dzieje. Dla kibiców jest to dobra wiadomość, że do samego końca będzie trwała zażarta walka o pierwszą "ósemkę".

Spiker zawodów po meczu w Gdyni powiedział: Asseco przegrało z jednym z najpoważniejszych kandydatów do mistrzostwa Polski. Co pan na to?

- Na pewno chcemy być tak postrzegani. Myślę, że nie są to słowa na wyrost, ale twardo stąpamy po ziemi. Warto pamiętać o tym, że głównym kandydatem jest Stelmet BC Zielona Góra i to nie podlega wątpliwości. Inne drużyny będą zażarcie walczyć o udział w finale, dlatego tak ważne będzie rozstawienie przed play-off. Nie ukrywajmy - każdy chce w pierwszej i w drugiej rundzie uniknąć mistrza Polski.

[b]

Jak z pana zdrowiem? Wszystko jest już w porządku?[/b]

- Różnie bywa, ale nie jest źle. Nie jest to czas, żeby chować się po kątach i płakać, bo ma się skręconą kostkę. Nie ukrywam, że w meczu z Asseco Gdynia miałem w podświadomości to, żeby odpowiednio postawić stopę, tak aby nie nabawić się kontuzji.

Służy panu gra we Włocławku. Stał się pan "Rottweilerem" na pełen etat.

- Dziękuję za miłe słowa. Komfortowo czuję się we Włocławku. Nie ukrywam, że znalazłem swoje miejsce. Mojej rodzinie też tutaj jest dobrze. Ciekawostką jest fakt, że rodzina mojej partnerki jest z Gdańska, z kolei moja jest z Warszawy, więc z dwóch stron mamy po dwie godziny drogi.

Do pełni szczęścia brakuje medalu i powrotu do europejskich pucharów.

- Jest temat pucharów, ale podobno jest to uwarunkowane grą w finale PLK. Jest na to szansa. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli ugramy coś w tym sezonie, to wzrasta szansa na lepsze kontrakty w przyszłym sezonie. To prosty mechanizm.

[b]

Kolejny sezon też we Włocławku?[/b]

- Nie było jeszcze rozmów, ale obie strony wyrażają chęć dalszej współpracy. Powiedzieliśmy sobie, że ewentualne negocjacje rozpoczniemy po zakończeniu spotkania. Nikt nie spieszy się z decyzjami.

Co jakiś czas jak bumerang wraca temat powrotu Kamila Łączyńskiego do kadry.

- Kadra? Chyba tylko jako kibic. Mówię to szczerze, bo nie było żadnych rozmów ze sztabem szkoleniowym. Nie pcham się na siłę, jak mnie nie chcą. Spokojnie podchodzę do całej sprawy - nie naciskam, ale też nie robię sobie wielkich nadziei. Mam ogromny szacunek do trenera Taylora, bo jest super fachowcem. To co on robi poza boiskiem to jest niespotykana rzecz. Nigdy nie powiem na niego złego słowa. Ma swoją wizję, którą konsekwentnie realizuje.

Rozmawiał Karol Wasiek

Komentarze (0)