Lekko, łatwo i 2:0, Lotos PKO BP po raz drugi lepszy Wisły Can Pack

Koszykarki Lotosu PKO BP po raz drugi nie pozostawiły złudzeń Wiśle Can Pack Kraków. Wicemistrzynie Polski bezwzględnie wykorzystały po raz kolejny atut własnego parkietu i drugi raz z rzędu pokonały swoje rywalki różnicą 21 punktów. Do wygranej ekipę prowadzoną przez Jacka Winnickiego po raz kolejny poprowadził amerykański duet Catchings - Beard, który był nie do zatrzymania dla defensywy Białej Gwiazdy.

Drugie półfinałowe spotkanie pomiędzy koszykarkami Lotosu PKO BP Gdynia i Wisły Can Pack Kraków ponownie rozpoczęło się od frontalnych ataków tych pierwszych. Tym razem uderzenie w pierwszej kwarcie było jeszcze mocniejsze niż dzień wcześniej. Pierwsze punkty w meczu zdobyła dla krakowianek Ewelina Kobryn, jednak kolejne minuty należały do gospodyń. Solidna defensywa i skuteczna gra w ataku pozwoliły objąć prowadzenie gospodyniom 11:2. Krakowianki zdołały jednak podnieść się i doprowadzić do stanu 8:13 po celnych rzutach wolnych Jeleny Skerović. Ostatnie trzy minuty pierwszej kwarty to jednak run 11:0 dla Lotosu PKO BP, który prowadził po 10 minutach 24:8.

W drugiej kwarcie gra nieco się wyrównała, jednak przewaga gdynianek cały czas była bardzo bezpieczna. Niemoc w ataku gry Mistrzyń Polski przemogła dopiero Marta Fernandez, która trafiła zza łuku. Do dzięki Hiszpance ekipa spod Wawela zmniejszyła straty do dwunastu oczek (28:16). W tym momencie jednak szybkie pięć oczek zdobyły gdynianki, czym ostudziły zapędy rywalek. Kluczem była tutaj dyspozycja rzutowa Alany Beard, która miała na swoim koncie już trzy celne rzuty za 3 punkty. Po pierwszej połowie było 39:21 dla gospodyń i nic nie wskazywało na to, że ich druga wygrana w półfinałowej rywalizacji może być zagrożona.

- Jesteśmy bardzo zadowolone z pierwszej połowy meczu. Wynik jest dla nas bardzo korzystny, jednak nie możemy się zdekoncentrować. Rywal jest przecież znakomity i w każdym momencie może wznieść się na swoje wyżyny i zacząć odrabiać straty. Na razie jest dobrze i mam nadzieję, że tak samo będzie po przerwie - mówiła w przerwie meczu Paulina Pawlak, kapitan Lotosu PKO BP Gdynia.

Po zmianie stron Lotos PKO BP zadał kolejny szybki cios rywalkom. Zza linii 6,25 trafiły kolejno Tamika Catchings oraz Paulina Pawlak, a wynik w tym momencie brzmiał już 45:23. Krakowianki były zupełnie zagubione w ataku. W ekipie z Krakowa nie było prawdziwej liderki, która wzięła by sprawy w swoje ręce i pociągnęła zespół do odrabiania strat. Co najgorsze, na twarzach krakowianek nie było widać wiary w odrobienie strat. Walkę z gdyniankami starała się nawiązać Fernandez (25 punktów po 3 kwartach na swoim koncie), zdecydowanie najlepsza zawodniczka w swoim teamie. Jej wysiłki jednak w pojedynkę nie mogły odmienić losów meczu i po trzech kwartach gospodynie prowadziły różnicą 20 punktów.

Ostatnia kwarta nie przyniosła już żadnych zmian, a gdynianki prowadziły już w pewnym momencie różnicą 25 punktów (71:46). W samej końcówce trener Jacek Winnicki wpuścił na boisko żelazne rezerwowe Claudię Sosnowską i Elżbietę Zawadkę, a Lotos PKO BP wygrał ostatecznie 81:60.

Gdynianki pokazały po raz kolejny niesamowite zaangażowanie i to, że tworzą zespół. Ponownie prym wśród podopiecznych trenera Winnickiego wiodły Amerykanki Alana Beard i Tamika Catchings. Tym razem to Catchings była najskuteczniejszą zawodniczką swojego zespołu, notując 25 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst. Beard do trójmiejskiego zespołu dodała 18 punktów i 8 zbiórek.

- Chciałbym podziękować swoim zawodniczkom za walkę i determinację. Na parkiecie wykonały moje założenia.. no może poza drugą kwartą. Nie możemy jednak za bardzo świętować, a już myśleć i skupić się na kolejny pojedynek. Jestem już długo w koszykówce i nie można skakać już teraz z radości, gdyż to tylko pierwszy krok w kierunku finału. Jutro już nie będzie miało znaczenia to co było, bo trzeba wygrać trzy razy - mówił po meczu szkoleniowiec gdynianek Jacek Winnicki.

W ekipie Białej Gwiazdy tylko Marta Fernandez zasłużyła na słowa uznania. Hiszpańska rzucająca zakończyła mecz z dorobkiem 27 punktów i była jedyną krakowianką, która na swoim koncie miała dwucyfrową zdobycz punktową.

- Nie mieliśmy dzisiaj żadnej recepty na rozbicie defensywy gdynianek. Nie możemy się jednak poddać i będziemy walczyć o wygrane w Krakowie - podsumował spotkanie Wojciech Downar-Zapolski, szkoleniowiec Wisły Can Pack.

Lotos PKO BP Gdynia po dwóch meczach prowadzi w rywalizacji do trzech zwycięstw 2:0. Lotos PKO BP Gdynia oba pierwsze mecze rozstrzygnął na swoją korzyść różnicą aż 21 punktów. Mistrzynie Polski muszą zatem przejść prawdziwą metamorfozę, żeby móc marzyć o obronie złotych medali w wielkim finale Ford Germaz Ekstraklasy.

Lotos PKO BP Gdynia - Wisła Can Pack Kraków 81:60 (24:8, 15:13, 24:22, 18:17)

Lotos PKO BP: Tamika Catchings 25, Alana Beard 18, Paulina Pawlak 12, Ekaterina Snytsina 10, Ivana Matović 7, Olivia Tomiałowicz 3, Marta Jujka 2, Emilija Podrug 2, Magdalena Leciejewska 2, Elżbieta Zawadka 0, Claudia Sosnowska 0

Wisła Can Pack: Marta Fernandez 27, Dorota Gburczyk 7, Dominique Canty 6, Agnieszka Pałka 6, Candice Dupree 6, Ewelina Kobryn 4, Slobodanka Maksimović 2, Jelena Skerović 2

Stan rywalizacji: 2:0 dla Lotosu PKO BP Gdynia

Kolejny, być może ostatni pojedynek w tej parze, rozegrany zostanie w Krakowie w sobotę 4 kwietnia.

Komentarze (0)