NCAA: Przemysław Karnowski bez tytułu mistrzowskiego

East News / AFP
East News / AFP

W poniedziałek w nocy czasu polskiego w finałowym spotkaniu ligi NCAA Gonzaga Bulldogs przegrała z North Carolina Tar Heels 65:71.

Pierwsze cztery minuty finałowe spotkania podczas Final Four NCAA były wyrównane. Jednak przy wyniku 5:4 dla North Carolina Tar Heels trójkę trafił Nigel Williams-Goss i to Gonzaga Bulldogs objęła prowadzenie powiększając je do stanu 21:14 po dziesięciu minutach gry. W drugiej części pierwszej połowy zespół Przemysław Karnowski zagrał trochę słabiej, ale i tak do przerwy to Gonzaga prowadziła 35:32. Nasz center w tym fragmencie gry pomimo dobrych manewrów podkoszowych miał 0 punktów (0/4 za gry). Na wynik do przerwy duży wpływ miały trzy rzuty z dystansu w tym trzy trójki Josha Perkinsa (3/4 za 3, 5/9 cała Gonzaga przy 2/13 North Carolina).

To co wydarzyło się zaraz po przerwie zaskoczyło chyba wszystkich. W ciągu 165 sekund gracze Tar Heels zanotowali serię 8:0, a Karnowski i koledzy notowali tylko straty i niecelne rzuty (w tym jeden kolejny Polaka). Dopiero po czasie Zach Collins trafił akcje 2+1 z pomalowanego po podaniu naszego centra. Następnie trójkę z narożnika po rzucie z autu dorzucił Jordan Matthews i Zags odzyskali prowadzenie (41:40). Drugie dwadzieścia minut zaczęło się od mocnej walki podkoszowej o czym najlepiej świadczy liczba fauli po 270 sekundach (6:5 dla North Carolina).

W 26 minucie swoje pierwsze punkty w tym starciu zdobył Karnowski, a Gonzaga prowadziła wtedy 43:40 (po serii 8:0). Jednak Tar Heels nie zamierzali odpuszczać i zanotowali serię 7:2 przedzieloną dwoma celnymi wolnymi Polaka. W ciągu następnych dwóch minut zmienił się o jeden punkt na korzyść Zags (celny osobisty Williamsa-Gossa), a na tablicy widniał wynik 46:47. Po kolejnej przerwie cztery akcje z rzędu należały do Karnowskiego. Niestety Polak nie był nadal dobrze dysponowany z gry, ale poprawiał się na linii rzutów wolnych (0/2 za 2, 4/6 za 1). To wszystko sprawiło, iż na tablicy zaświecił się wynik remisowy 52:52. Niestety ,,Big Mamba" popełnił wtedy czwarty faul i usiadł na ławce. Rywale zaczęli wykorzystywać swoją przewagę w trumnie i raz po raz zbierali piłkę na atakowanej tablicy.

Na pięć minut do końca regulaminowego czasu Karnowski znów pojawił się na parkiecie, a Nigel Williams-Goss trafił trójkę (60:59 dla Zags), lecz w następnej akcji tym samym odpowiedział Joel Berry II. Fatalnie dysponowani poniedziałkowej nocy byli liderzy obu ekip: Justin Jackson (North Carolina, 6/19 z gry, w tym 0/9 za 3) i Williams-Goss (Gonzaga, 5/17). Pomimo tego w następnych akcjach piłki szły do nich. Rzucający trafił wolnego i dwójkę po penetracji, a lider North Carolina tylko jednego wolnego. Po dwójce najlepszego strzelca Zags, Jackson popisał się akcją 2+1 (66:65 dla North Carolina na 90 sekund do końca). Akcji indywidualnej nie trafił gracz Gonzagi, a gracze Tar Heels znów zanotowali zbiórkę w ataku na 49 sekund do końca meczu mając możliwość grać aż 28 z nich. Wtedy to Tony Bradley trafił do kosza po akcji w pomalowanym dając prowadzenie swojemu zespołowi 68:65.

Po czasie Nigel Williams-Goss został zablokowany, a kontrę wsadem zakończył Justin Jackson przesadzając o losach finałowego starcia. Co warte podkreślenia ostatnie 100 sekund North Carolina wygrała 8:0 zwyciężając w całym meczu 71:65. Karnowski ostatecznie zakończył ten mecz z dorobkiem 9 punktów (1/8 za 2, 7/9 za 1), 9 zbiórek i blok przebywając na parkiecie 29 minut.

Gonzaga Bulldogs - North Carolina Tar Heels 65:71 (35:32)

Gonzaga: Williams-Goss 15, Perkins 13, Karnowski 9 (9 zbiórek), Williams 9, Collins 9 (7 zbiórek), Matthews 6, Melson 3, Tillie 1 (8 zbiórek).

North Carolina: Berry II 22, Jackson 16, Hicks 13 (9 zbiórek), Meeks 7 (10 zbiórek), Pinson 6 (9 zbiórek), Bradley 5, Britt 2, Maye 0.

Komentarze (3)
avatar
Sartael
4.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda niewykorzystanej szansy. Nie mamy tym razem powodu do zadowolenia i zapewne to Michael Air Jordan chodzi dziś dumny jak paw. Niech ma, należy się, zasłużył. Frekwencja robi olbrzymie wra Czytaj całość
avatar
Kacper Chrzanowski
4.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
No niestety lypa, teraz Przemek może usiąść do gryla i poczekać, jak się sytuacja rozwinie, ale jeśli ten mecz miał być argumentem na tak lub na nie dla NBA, to zdecydowanie był argumentem na n Czytaj całość
avatar
marulek
4.04.2017
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Ten finał pokazał, że Karnowski może zapomnieć o NBA. Niestety strasznie słabo wypadł na tle tych małych i szybkich czarnoskórych skurczybyków ;) Nie zliczę ile razy komentatorzy użyli słowa "t Czytaj całość