W meczu 25. kolejki PLK z PGE Turowem zespół Anwilu Włocławek (90:83) musiał radzić sobie bez Michała Chylińskiego. Polski rzucający nabawił się urazu barku i po ostatnim treningu w Zgorzelcu okazało się, że stan jego zdrowia nie pozwala mu na grę.
- Problem pojawił się na dwa/trzy dni przed meczem i nie do końca wiedzieliśmy, czy będę w stanie zagrać. Podjęliśmy taką decyzję, że nie wystąpię ponieważ ten bark dość mocno mnie boli. W przyszłym tygodniu (rozmowa została przeprowadzona w sobotę 1 kwietnia - przyp. red) przejdę dogłębniejsze badania i wtedy zobaczymy jak to tak naprawdę wygląda - mówi Michał Chyliński.
Osłabiony Anwil pokonał PGE Turów, bo świetne zawody rozegrali Nemanja Jaramaz (20 punktów, 7 asyst, 4 zbiórki), Josip Sobin (19 punktów, 5 zbiórek) i Paweł Leończyk (15 punktów, 6 zbiórek). Brak popularnego Chyla był praktycznie niewidoczny.
- Trzeba przyznać, że prowadziliśmy w sumie od samego początku do końca meczu, więc wyglądało to trochę inaczej niż we Włocławku, gdzie też wygrywaliśmy cały mecz, ale w końcówce daliśmy sobie to spotkanie wyrwać - przyznaje zawodnik Anwilu.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Zaskoczyliśmy tym przeciwnika
Dla włocławian było to już siódme zwycięstwo z rzędu w lidze.
- Myślę, że pokazaliśmy kawał dobrej koszykówki, a w Zgorzelcu nie jest łatwo wygrać, bo przed nami uczyniły to tylko dwie drużyny. Na pewno takie zwycięstwo na wyjeździe cieszy tym bardziej, że tabela jest naprawdę bardzo ciasna i trzeba jak najwięcej tych meczów wygrywać, żeby być dobrze rozstawionym przed play-off. To nie było łatwe spotkanie i chwała nam za to zwycięstwo - kontynuuje 31-latek
Michał Chyliński chciał nie tylko pomóc swojemu zespołowi na parkiecie, ale także w dobrym stylu przypomnieć się kibicom PGE Turowa. Chylu spędził w przygranicznym mieście aż 6 lat i w 2014 roku sięgnął ze zgorzeleckim klubem po historyczne mistrzostwo Polski.
- Zawsze spojrzę sobie w kalendarzu, kiedy będzie mecz z PGE Turowem i bardzo chciałem zagrać w tym spotkaniu. Tym bardziej, że zgorzelczanie są jedyną drużyną, która pokonała nas w Hali Mistrzów, więc chcieliśmy wziąć na nich rewanż, a ja chciałem też w tym uczestniczyć. Taka jest kariera sportowca, że kontuzje przychodzą nieoczekiwanie i trzeba się z tym jakoś pogodzić - mówi Chyliński.
Doświadczenie polskiego rzucającego będzie niezmiernie potrzebne Anwilowi w najważniejszej części sezonu, dlatego też na Kujawach mają nadzieję, że Chyliński wróci na parkiet już w środę na hit PLK ze Stelmetem BC Zielona Góra.
- Mam nadzieję, że więcej spotkań nie stracę i że w środę będę w stanie zagrać ze Stelmetem, a jak nie, to chociaż w niedzielę z BM Slam Stalą. Oby to były ostatnie takie problemy w tym sezonie - kończy optymistycznie Michał Chyliński.