Polpharma Starogard Gdański jest jedną z największych rewelacji obecnego sezonu PLK. Kociewskie Diabły po kilku latach są o krok od powrotu do czołowej ósemki ligi. Architektem tego sukcesu jest niewątpliwie trener Mindaugas Budzinauskas, który zbudował ekipę, którą kibice chcą z przyjemnością oglądać i przede wszystkim się z nią identyfikować. O świetnych rozgrywkach dla klubu i jego przyszłości mówi Jarosław Poziemski, prezes SKS Sportowa S.A.
Patryk Butkowski, WP SportoweFakty: Polpharma Starogard Gdański jest o krok od powrotu do play-off PLK. W drugim roku pana ponownej prezesury udało się więc zdecydowanie poprawić wynik sportowy drużyny, a także widać, że gołym okiem klub odżywa. Nie jest pan jednak osobą medialną, która lubi się tym chwalić.
Jarosław Poziemski, prezes Polpharmy Starogard Gdański: To miło, że ludzie widzą naszą pracę. To nas napędza do kolejnych działań. Uważam, że taki klub jak Polpharma to solidny średniak. Nasz budżet w sezonie 2016/2017 to mniej niż 2,5 mln złotych ze wszystkich źródeł finansowania. Umowy barterowe to kolejne 100.000 zł. W mojej opinii patrząc na korelacje wydatków do efektów sportowo-organizacyjnych jesteśmy w pierwszej trójce ligi.
Zacznijmy od początku. Jest koniec stycznia, Michael Hicks odchodzi z drużyny. Nie pomyślał pan sobie już po fakcie "Co my zrobiliśmy, przecież pozbyliśmy się w środku sezonu jednego z najlepszych graczy, a do tego Polaka"?
Szczerze? To nie mieliśmy wątpliwości co do tej decyzji i dzisiaj wiemy, że była ona słuszna, bo obroniliśmy ją zwycięstwami w kolejnych meczach. Po odejściu Michaela, czyli od 24 stycznia mamy bilans 10:3 i może być on jeszcze lepszy. To chyba wystarczy za komentarz.
Pojawiały się wtedy nawet takie głosy kibiców, że nie macie pieniędzy i zwyczajnie poddajecie sezon. Mocno irytowały te komentarze?
Szanuję opinie wszystkich kibiców. Wywodzę się z tej grupy i rozumiem te komentarze. To nie wynika ze złośliwości ze strony kibica, a raczej z zaniepokojenia daną sytuacją. Emocje i komentarze to nieodzowny element tej działalności. Akceptuję krytykę i biorę odpowiedzialność za swoje decyzje.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek wyzywa Zbigniewa Bońka na boiskowy pojedynek. "To bardzo ważny zakład!"
Zastanawia mnie jednak fakt, dlaczego nie zdecydowaliście się zatrudnić zastępstwa dla Hicksa. Faktycznie brakowało pieniędzy, a może nie znaleźliście odpowiedniego kandydata?
Nie kontraktowaliśmy kolejnych zawodników, bo nie miało to zwyczajnie sensu. Inni też zasługują na minuty i dzięki tym minutom można jeszcze lepiej ich poznać.
Na dzień dzisiejszy wygląda na to, że wszystkie decyzje pana oraz trenera Mindaugasa Budzinauskasa były trafione. Począwszy od zatrudnienia Martynasa Sajusa, Thomasa Davisa, a kończąc na zwolnieniu wspomnianego już wcześniej Hicksa.
Nie wszystkie były trafione. Zatrudnienie Sajusa, Davisa i innych zawodników to działka naszego trenera Mindaugasa Budzinauskasa, który w zasadzie łączy dwie funkcje, trenera i dyrektora sportowego. Wspólna nasza decyzja to zakontraktowanie Kevina Johnsona i rezygnacja z jego usług.
Jesteście o dwa spotkania od awansu do play-off. Czy to będzie według pana już formalność, a może obawiacie się np. niełatwego pojedynku w Gdynii z Asseco?
Trudno przewidzieć rozwój wydarzeń w takiej działalności jak profesjonalny sport. Każda kolejka przynosi niespodzianki i nie łatwo jest wyrokować, ale wszystko wskazuje na to, że Polpharma będzie w play-off. Na pewno długo czekamy na to, ale wszystko będzie wiadomo 30 kwietnia około godziny 14:30. A Asseco? Oni nie mają nic do stracenia i będą na pewno u siebie walczyć do końca. Są tam przecież zawodnicy, którzy starają się o kolejne umowy na następny sezon. W szczególności mam na myśli Krzysztofa Szubargę oraz Przemka Żołnierewicza. Pozostali gracze Asseco Gdynia wraz z trenerem też będą chcieli zakończyć sezon zwycięstwem. To nie będzie spacerek. Doświadczyliśmy już tego w ostatnim meczu w Kutnie, gdzie było bardzo ciężko pokonać Polfarmex. Do tego nie zapominajmy jeszcze, że wcześniej 22 kwietnia gramy z AZS-em Koszalin w Starogardzie. W pierwszej rundzie przegraliśmy z tym zespołem na ich terenie. To też będzie bardzo ważne spotkanie, wygrywając możemy zyskać dwa punkty, ale możemy też przegrać, bo AZS podobnie jak Asseco nie ma już nic do stracenia. Jest tylko pewna różnica. W Koszalinie było 100 kibiców Polpharmy, a w Starogardzie będzie ich 2000.
Play-off to na pewno może być ogromny sukces Polpharmy, ale na nim świat się nie kończy. Co dalej z przyszłością klubu? Czy wraz z awansem do czołowej ósemki trener Mindaugas Budzinauskas będzie pewien utrzymania swojej posady?
Jeżeli będzie mi dane dalej kierować klubem, a zarząd otrzyma tzw. absolutorium i będzie finansowanie klubu na kolejne sezony, to moim podstawowym celem będzie podpisanie nowej umowy z Mindaugasem Budzinauskasem. To w tej chwili najważniejszy element tzw. układanki. Pracuje nam się bardzo dobrze, ale i mnie i trenerowi kończy się umowa i trzeba poczekać. Jestem dobrej myśli.
A co z najważniejszymi koszykarzami? Myślę, że Marcin Flieger, Łukasz Diduszko i inni stają się symbolami starogardzkiej koszykówki.
Jeśli trenerem Polpharmy w następnym sezonie będzie Mindaugas Budzinauskas, to jest wielce prawdopodobne, że będzie chciał usiąść do stołu i porozmawiać z niektórymi zawodnikami z obecnego sezonu w temacie dalszej współpracy, ale na szczegóły należy poczekać.
Muszę zapytać też o Martynasa Sajusa, który robi w PLK furorę i ma szansę naprawdę na wielką karierę. Czy macie jakiekolwiek nadzieje na zatrzymanie tego koszykarza w Starogardzie Gdańskim?
Co do Sajusa to chyba wszyscy chcieliby go widzieć na Kociewiu w kolejnym sezonie, ale o tym czy tak będzie zdecyduje on sam. Martynas musi odpowiedzieć sobie na pytanie czego oczekuje, w jakim zespole chce grać i u jakiego trenera. Mindaugas Budzinauskas włożył dużo pracy w tego młodego zawodnika, dał mu szansę, postawił na niego, a Martynas odwdzięczył się wynikami. Jest lubiany przez zespół i kibiców. To mądry i pracowity koszykarz i z pewnością zrobi ogromną karierę. W moim przekonaniu w przypadku kontynuacji pracy z trenerem Budzinauskasem, Martynas Sajus powinien zostać jeszcze co najmniej jeden sezon na Kociewiu i dalej rozwijać swój talent pod okiem tego fachowca. Tak na marginesie dodam, że Mindaugas Budzinauskas to obecnie jedyny litewski pierwszy trener koszykówki męskiej, który pracuje w zagranicznym klubie. Jeśli Sajus chce w przyszłości pobierać nauki u trenera ze swojej ojczyzny, to chyba nie ma wyjścia (śmiech).