Koszykarze ze Słupska w zasadzie wyczerpali już margines błędu i muszą wygrywać niemal w każdym kolejnym spotkaniu, aby znaleźć się w play-offach. Nie inaczej było w meczu z Kingiem, gdzie słupszczanie mimo wysokiego prowadzenia dali się dogonić, przez co musieli rozgrywać dodatkowe pięć minuty gry. Na ich szczęście okazali się w nich lepsi i dopisali dwa bardzo ważne punkty na swoje konto. - Kibice naprawdę nas ponieśli. Zawsze świetnie się gra na naszej hali i nie inaczej było tym razem. Odnośnie moich zawodników to serdecznie dziękuję im za walkę, bo walczyli jak prawdziwy wojownicy. Dali z siebie wszystko i najważniejsze jest to, że ten mecz po prostu wygraliśmy - powiedział po spotkaniu łotewski trener.
- W naszej grze było za dużo zawahań, szczególnie przy podejmowaniu decyzji rzutowych. Trzeba było robić to po prostu prościej i nie kombinować zbytnio, wówczas nasza postawa w ofensywie, a przede wszystkim skuteczność na pewno uległa by poprawie - dodał Roberts Stelmahers.
Anthony Goods, lider Energi Czarnych, przez większość meczu pozostawał w cieniu. Jednak w dogrywce to on wziął ciężar gry na swoje barki i to w głównej mierze dzięki jego doskonałej postawie w ciągu ostatnich pięciu minut słupszczanie wygrali to spotkanie. - Anthony poradził sobie świetnie w końcówce. Szczególnie dwie perwsze kwarty nie były dobre w jego wykonaniu, ale z biegiem czasu zaczął grać tak, jak tego od niego wymagam. Jestem zadowolony z jego występu - zakończył szkoleniowiec słupskiego klubu.
Energa Czarni Słupsk zajmują obecnie 7. miejsce w ligowej tabeli z bilansem 17 zwycięstw i 12 porażek. W następnej kolejce zmierzą się w wyjazdowym spotkaniu ze swoim sąsiadem w tabeli - MKS-em Dąbrowa Górnicza.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: błysk Messiego dał zwycięstwo Barcelonie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]