O ile pierwsza kwarta nie była zła dla Ślęzy Wrocław, o tyle w drugiej przez siedem minut gospodynie nie potrafiły zdobyć punktu. Przegrywały już różnicą 13 oczek. Zdołały się jednak pozbierać.
- Początek był dla ciężki, szczególnie pierwsza połowa. Nie mogliśmy się przebyć przez defensywę Wisły - komentuje spotkanie Arkadiusz Rusin.
Szkoleniowiec wrocławianek nie ma wątpliwości, że ostatnie trzy minuty pierwszej połowy były kluczowe. - Myślę, że ta końcówka to bardzo ważny moment. Wróciliśmy na pięć punktów i zupełnie inaczej było wejść do szatni przy takim wyniku. Można było jeszcze motywować zespół - dodał.
Po przerwie Ślęza rozpoczęła doskonale. Szybko odrobiła straty, objęła prowadzenie i role się odwróciły. Obok niezawodnej Sharnee Zoll kluczowe role zaczęły odgrywać rezerwowe. Kateryna Rymarenko zdobywała bardzo ważne punkty, a Agnieszka Majewska zbierała wszystko, co tylko szło.
ZOBACZ WIDEO Ligue 1: nieprawdopodobne emocje w Metz! PSG dogoniło Monaco [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Cieszę się z postawy zawodniczek z ławki. To co z CCC nam nie szło, bo czasami było 6 punktów rezerwowych, dziś działało bardzo dobrze. Zmienniczki zdobyły aż 32 oczka także duży szacunek dla tych dziewczyn, że wyszły w takiej serii i tak bardzo pomagały - komplementuje szkoleniowiec.
Rusin twardo stąpa jednak po ziemi i... czerpię mądrości od kolegów po fachu. - Po meczach z CCC trener Maros Kovacik nauczył mnie jednej fajnej rzeczy: krótka pamięć w takich seriach, w play-offach. Jest 1:0 i to tak naprawdę wszystko dopiero się zaczęło. Zapominamy, robimy analizę i przygotowujemy się do kolejnego meczu - zakończył.
Starcie numer dwa już w czwartek. Gospodarzem ponownie Ślęza Wrocław.