NBA: historyczny powrót Cavaliers. Mistrzowie wrócili z zaświatów, LeBron królem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Cleveland Cavaliers odrobili po przerwie 25 punktów straty i zapisali się na kartach historii, pokonując Indianę Pacers 119:114. W innych meczach Milwaukee Bucks rozbili Toronto Raptors, a Memphis Grizzlies byli lepsi od San Antonio Spurs.

Co za niesamowity powrót w wykonaniu Cleveland Cavaliers! Ten mecz powinien zapaść w pamięci. Co się wydarzyło? Kiedy Paul George trafił dwa osobiste w połowie drugiej kwarty, Indiana Pacers prowadziła nawet 52:26. Skrzydłowy to samo uczynił też w końcówce tej odsłony, a wynik do przerwy brzmiał 74:59 dla drużyny z Indianapolis. Wydawałoby się wówczas, iż tylko totalna katastrofa może odebrać im tak upragnione zwycięstwo. Oczywiście, cały czas zostawały 24 minuty, a to bardzo dużo czas.

- Wiedzieliśmy, że musimy wykonać kilka uderzeń, ale tak naprawdę chodziło o grad ciosów. W przerwie patrzyłem na chłopaków i powiedziałem im: Trafmy kilka rzutów - opowiadał później LeBron James.

Cleveland Cavaliers zrobili z nich użytek, ale co przede wszystkim istotne, diametralnie zmieniła się ich postawa na parkiecie. To podopieczni Tyronna Lue zaczęli rozdawać karty, wznieśli się na zupełnie inny poziom. LeBron zdobył 13 na 35 punktów winno-złotych w partii numer trzy, a tym udało się zniwelować straty do wyniku 84:91.

W decydującej, czwartej kwarcie Cavaliers kontynuowali to, co zaczęli wcześniej. Pacers prowadzili 104:103 na niespełna sześć minut przed końcem meczu i okazał się to ostatni korzystny dla nich wynik. Kyle Korver, James i Channing Frye trafiali zza łuku, a bezradna drużyna Nate'a McMillana tylko patrzyła, jak rywale powiększają swoje prowadzenie do stanu 114:107, a ostatecznie triumfują 119:114.

ZOBACZ WIDEO: Łukasz Jurkowski: Popek z Pudzianem zrobili na KSW całą robotę. Wszyscy się na to złapali

Cavaliers zapisali się na kartach NBA, tracili do przerwy 25 punktów, a mimo wszystko zdołali odnieść zwycięstwo. Wcześniej najwięcej "oczek" w historii meczów play off po zmianie stron odrobił zespół z Baltimore. Był 1948 rok, Philadelphia prowadziła po dwóch kwartach 41:20, a ich rywale triumfowali 66:63.

LeBron James królem. 33-latek zdobył niesamowite 41 punktów, 13 zbiórek oraz 12 asyst, trafił 14 na 27 oddanych rzutów z gry, w tym 6 na 12 zza łuku i co ciekawe, tylko 7 na 14 osobistych. Skrzydłowy wyprzedził na liście najlepszych strzelców fazy play off Kobe'ego Bryanta, awansując na trzecie miejsce, a także zanotował 20. zwycięstwo z rzędu w pierwszej rundzie i wyrównał rekord ligi. James w posezonowych zmaganiach zdobył dotychczas 5 669 punktów, "Black Mamba" 5 640. Dla Cavaliers w tym meczu czterech zawodników zdobyło też dokładnie tyle samo, 13 punktów. Byli to Kyle Korver, Kevin Love, Kyrie Irving oraz J.R. Smith.

- Staram się po prostu pomagać moim kolegom, niezależenie od tego, kto akurat jest na parkiecie. Nie chodzi o to, czy będę wielki, czy indywidualnie rozegram wielkie zawody. Nie to mnie satysfakcjonuje. Jedyne, co jest dla mnie ważne, to wygrywanie - tylko to się liczy, jestem tu po to, żeby odnosić zwycięstwa - mówił LBJ.

Obie drużyny szanowały piłkę. Cavaliers popełnili tylko osiem strat, Pacers dziewięć. Gospodarzom na nic zdało się 36 punktów, 15 zbiórek i dziewięć asyst świetnego Paula George'a. Jeff Teague miał 15 "oczek" oraz siedem kluczowych podań. Obrońcy tytułu w niedzielę, 23 kwietnia staną przed szansą, aby zakończyć serię i awansować do półfinału Konferencji Wschodniej. Czwarty mecz odbędzie się o godzinie 19:00 czasu polskiego.

Milwaukee Bucks roznieśli Toronto Raptors, uporali się z nimi nadspodziewanie łatwo, bo aż 104:77, a pierwsza kwartam meczu padła ich łupem w stosunku 32:12. Trener Jason Kidd nie musiał nadmiernie eksploatować swoich liderów, Khris Middleton zdobył 20 punktów, a Giannis Antetokounmpo miał 19 "oczek" oraz osiem zbiórek.

Dinozaury trafili tylko sześć "trójek", Milwaukee Bucks 12 i mieli w tym elemencie 52-procent skuteczności. Zawiódł przede wszystkim DeMar DeRozan, który chybił wszystkie osiem oddanych prób z gry i zakończył mecz z zaledwie ośmioma punktami (8/8 osobistych). Gospodarze triumfowali na własnym parkiecie w hali Bradley Center i objęli prowadzenie 2-1.

Memphis Grizzlies w przekonywujący sposób pokonali San Antonio Spurs na własnym parkiecie 105:94 i w serii do czterech zwycięstw, przegrywają już tylko 1-2. To dla nich pierwszy triumf nad zespołem Gregga Popovicha w play offach od kwietnia 2011 roku, kiedy odprawili Spurs 4-2. Mike Conley zdobył 24 punkty, a po 21 dołożyli Marc Gasol oraz Zach Randolph.

Wyniki:

Indiana Pacers - Cleveland Cavaliers 114:119 (37:27, 37:22, 17:35, 23:35) (George 36, Teague 15, Stephenson 13 - James 41, Frye 13, Love 13, Irving 13, Smith 13, Korver 12)

Stan rywalizacji: 3-0 dla Cavaliers

Milwaukee Bucks - Toronto Raptors 104:77 (32:12, 25:18, 21:16, 26:31) (Middleton 20, Antetokounmpo 19, Monroe 16 - Lowry 13, Wright 13, Powell 12)

Stan rywalizacji: 2-1 dla Bucks

Memphis Grizzlies - San Antonio Spurs 105:94 (21:21, 29:25, 31:17, 24:31) (Conley 24, Gasol 21, Randolph 21, Ennis 12 - Leonard 18, Aldridge 16, Anderson 15)

Stan rywalizacji: 2-1 dla Spurs

Źródło artykułu:
Jak zakończy się seria Cavaliers - Pacers?
4-0 dla Cavaliers
4-1 dla Cavaliers
4-2 dla Cavaliers
4-3 dla Cavaliers
4-3 dla Pacers
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (2)
avatar
R77
21.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Rozkrecaja się mistrzowie...:) To dobrze:) I love this game!  
avatar
Atomic
21.04.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Z tak nierówną grą Indiana nie ma szans z Cavs. W 1 meczu mieli piłkę na zwycięstwo, w meczu nr 3 zmarnowali 25 pkt przewagi...Powinni prowadzić 2-1 a przegrywają 0-3, więc play offy mają już z Czytaj całość