Teoretycznie najbardziej wyrównaną rywalizacją miała być ta, w której SKK Siedlce mierzyło się z AGH Kraków. Na koniec sezonu w tabeli zespoły te dzielił zaledwie punkt, a w trakcie rozgrywek podzieliły się wygranymi. SKK triumfowało u siebie, a krakowianie pod Wawelem. Oba słabo grały na wyjazdach, dlatego była szansa na maksymalnie długą serię, ale jednak większe doświadczenie poszczególnych graczy SKK wzięło górę i rywalizacja zakończyła się po czterech starciach.
Nikt chyba jednak nie przypuszczał, że Zetkama i Enea Astoria sprawią po dwie tak wielkie niespodzianki. Może jeszcze po kłodzczanach można się było spodziewać, że ugrają choć jeden mecz w Inowrocławiu. Dłuższa ławka i wygrana z Notecią w ostatniej kolejce kazały wręcz spodziewać się, że do domu Radosław Hyży wraz ze swoimi podopiecznymi może wrócić z bilansem chociażby 1-1. Ale 2-0? To już niespodzianka.
Wobec tego wynik Enea Astorii z rezerwami ekstraklasowej Rosa Radom uznać trzeba już w ogóle za sensację. Końcówka sezonu była dla bydgoszczan fatalna. Sześć porażek z rzędu nie zwiastowało niczego dobrego. Poza tym w całym sezonie tylko trzy wyjazdowe wygrane, a wśród nich nie było Radomia. Faworytem, i to wręcz murowanym, była Rosa, a tymczasem ostatnim miłym dla niej akcentem, pierwszego play-outowego weekendu w sezonie 2016/17, było odebranie przez Filipa Zegzułę statuetek za uznanie go MVP, a także za znalezienie się w piątce sezonu. I to na tyle.
Ale trochę historii, a ta dla Noteci i Rosy zbyt optymistyczna nie jest. W ciągu ostatnich lat nie zdarzało się bowiem, aby w meczach o utrzymanie wygrał ten, który przegrywał 0-2. Rok temu było bardzo interesująco. Biofarm Basket Poznań i UTH Rosa prowadziły już 2-0, ale przewagę roztrwoniły i musiały wrócić do siebie na decydujące mecze odpowiednio ze Śląskiem Wrocław i GTK Gliwice. Ostatecznie jednak w meczu nr 5 pomogły im ściany i oba utrzymanie wywalczyły.
ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu
Kolejny zespół, który był bardzo hojny to Start Lublin w sezonie 2010/11. Lublinianie mierzyli się wówczas z... Astorią. Po meczach u siebie prowadzili 2-0, ale bydgoszczanie bliscy byli odwrócenia losów rywalizacji, co jednak ostatecznie im się nie udało i polegli 2-3. Niesamowita była także rywalizacja Znicza Basket z rezerwami Asseco Prokomu w sezonie 2008/09. Po meczach w Pruszkowie było 2-0, a w starciu nr 3 Znicz Basket miał szansę to zakończyć, ale przegrał - zaledwie dwoma "oczkami". Dzień później gdynianie wygrali dużo pewniej, więc potrzebny był piąty mecz. Wygrali go pruszkowianie, 71:69. Z kolei rok wcześniej, w sezonie 2007/08, pięć meczów do utrzymania potrzebowała Siarka Tarnobrzeg, choć prowadziła ze Startem Lublin już 2-0.
We wszystkich wymienionych wyżej przypadkach widać jednak pewną prawidłowość. Wszystkie ekipy, które prowadziły 2-0, na decydujący mecz wracały do siebie. W tym sezonie sytuacja wygląda inaczej, bowiem zarówno Zetkama jak i Enea Astoria wypełniły na wyjazdach absolutne maksimum i mają u siebie dwie szanse, aby swoje rywalizacje zakończyć. Chyba lepiej nie mogło się to dla nich ułożyć, ale najtrudniejszy może się okazać właśnie ten decydujący, trzeci krok.
I już niemal na koniec. W trakcie sezonu Noteć potrafiła wygrać w Kłodzku, ale należy podkreślić, że było to w pierwszej rundzie, kiedy w składzie byli jeszcze Marcin Kowalewski i Michał Kwiatkowski, a Radosław Hyży tak naprawdę dopiero co zaczynał swoją pracę z zespołem Zetkamy. Rezerwy Rosy także potrafiły wygrać na terenie swojego play-outowego rywala, a więc obaj faworyci (czy jeszcze?) potrafią wygrywać odpowiednio w hali KCKSiR-u oraz Artego Arenie.
Jak potoczą się kolejne mecze? Czy któryś z zespołów jest w stanie dokonać, co pokazuje historia, niemożliwego? O tym kibice przekonają się w najbliższych dniach.