NBA: Cavaliers roznieśli Celtics! 44 punkty różnicy. 2-0 w finale Wschodu

PAP/EPA / CJ GUNTHER / Na zdjęciu: LeBron James w barwach Cleveland Cavaliers
PAP/EPA / CJ GUNTHER / Na zdjęciu: LeBron James w barwach Cleveland Cavaliers

Cleveland Cavaliers nie pozostawili rywalom żadnych złudzeń, zwycięstwo 44 punktami (130:86) mówi wszystko. LeBron James znów był świetny, a obrońcy tytułu prowadzą w finale Wschodu z Boston Celtics 2-0.

W tym artykule dowiesz się o:

Boston Celtics mieli postawić Cleveland Cavaliers trudne warunki i zamazać plamę z pierwszego meczu, a przynajmniej mocno się postarać, aby to zrobić. Tymczasem drużyna z Ohio kompletnie zdominowała wydarzenia na parkiecie. Kibice w hali TD Garden przecierali oczy ze zdziwienia, bo to nie był ten sam zespół, który pokonywała w siódmym spotkaniu serii Washington Wizards.

Obrońcy tytułu wręcz roznieśli przeciwników. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 32:18, a był to dopiero początek kłopotów Celtics. Kawalerzyści do przerwy rzucili 72 punkty, podopieczni Brada Stevensa 31. Przepaść, 41 "oczek" różnicy, a w tym spotkaniu było nawet 102:53. Ostatecznie winno-złoci triumfowali 130:86, odnosząc najwyższe zwycięstwo w historii play offów.

LeBron James znów przewodził, niczym prawdziwy lider. Tym razem dodatkowo zmotywował go fakt, że NBA nie wymieniła Jamesa wśród trzech kandydatów do nagrody MVP sezonu zasadniczego. - Liga wie, co kładę na stół - powiedział skrzydłowy, który zanotował 30 punktów, cztery zbiórki, siedem asyst, cztery przechwyty i trzy bloki w 33 minuty, trafiając 12 na 18 rzutów z gry. Kyrie Irving dodał 23 "oczka", a 21 miał ich Kevin Love, ten zebrał też 12 piłek.

Cavaliers dwukrotnie przełamali Celtics i zwyciężali na ich terenie, ale trener Tyronn Lue cały czas jest ostrożny i przestrzega: - To jeden mecz. Nie obchodzi mnie, czy rzucimy 200 punktów. Wracamy do domu i wcale nie czujemy się komfortowo. Rozumiemy, że to dobry zespół, który nie bez powodu zajął pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej - przyznał szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski: Zrobię krzywdę każdemu, kto będzie próbował zniszczyć moje mienie

Kawalerzyści piszą historię. To było dla nich 13 zwycięstwo z rzędu w fazie play off, licząc także ubiegłoroczne finały. Teraz już tylko jeden sukces dzieli ich od tego, aby ustanowić nowy rekord.

Gospodarze byli bezradni. Tylko trzech zawodników Celtów przekroczyło barierę dziesięciu zdobytych punktów. Jaylen Brown wywalczył ich 19, Avery Bradley 13, a Al Horford 11. Bradley przyznał po meczu: - To było żenujące - odnosząc się do postawy drużyny. Isaiah Thomas zdobył tylko dwa "oczka", a ponadto uskarżał się na ból biodra, który doskwierał mu już w rywalizacji z Wizards i w drugiej połowie w ogóle nie pojawił się na parkiecie.

- Mam nadzieję, że w następnych meczach zaprezentujemy inny poziom. Jest kilka rzeczy, które na pewno możemy zrobić lepiej - powiedział trener Celtics, Brad Stevens. Trzecie spotkanie serii, tym razem w hali Quicken Loans Arena, odbędzie się w nocy z niedzieli na poniedziałek o godzinie 2:30 czasu polskiego.

Boston Celtics - Cleveland Cavaliers 86:130 (18:32, 13:40, 26:31, 29:27)
(Brown 19, Bradley 13, Horford 11 - James 30, Irving 23, Love 21)

Stan rywalizacji: 2-0 dla Cavaliers

Komentarze (3)
avatar
R77
20.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szykuje się kolejne 4:0! Z taką grą obrona tytułu bardzo realna:)))))) GO CAVS:))))))) 
Kasyx
20.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czekam na mecz i po dwóch kwartach idę spać xd
Przewaga obrońców tytułu miażdżąca. Liczyłem na walke ze strony Bostonu, ale sił i umiejętności wystarczyło tylko do pokonania Wizards. 
avatar
jaz0n
20.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czy naprawdę artykuły na tej stronie może już pisac nawet kołek który nie odróżnia 'bynajmniej' od 'przynajmniej'? Trzymajcie jakieś minimum