W pewnym momencie podopieczni Artura Gronka przegrywali z Polskim Cukrem Toruń różnicą 18 punktów i mogło się wydawać, że Stelmet BC Zielona Góra w sobotę nie wykona ostatniego kroku do mistrzostwa Polski. - Tylu ludzi było w hali i czekało na świętowanie, że musieliśmy dać z siebie wszystko. Wybaczyliby nam każdy wynik, ale nie wybaczyliby, gdybyśmy odpuścili - przyznał Łukasz Koszarek.
Postawa biało-zielonych w pierwszej połowie szokowała kibiców. Zielonogórzanie nie mogli się wstrzelić, popełniali masę błędów, co skrzętnie wykorzystywali torunianie. - Ostatni mecz, kończący serię, zawsze jest najtrudniejszy. Polski Cukier wyszedł na parkiet z dodatkową energią, torunianie byli wolni od jakichkolwiek myśli, bo nikt nie spodziewał się ich wygranej i w pierwszej połowie grali świetnie. My za to mieliśmy w nogach 20 kg więcej - i presji i zmęczenia - bo graliśmy dwa dni wcześniej - wytłumaczył kapitan ekipy z Winnego Grodu.
Stelmet BC przebudził się w trzeciej kwarcie, a następnie wzorcowo spisał się w ostatniej odsłonie, wygrywając ją 32:15. Dzięki świetnej postawie w decydującej części spotkania, zielonogórzanie mogli cieszyć się w czwartego w historii klubu mistrzostwa Polski. - Z pomocą świetnych kibiców wróciliśmy z bardzo dalekiej podróży. W drugiej połowie chcieliśmy walczyć. Nasze serca krwawiły, ale ciągle wierzyły w sukces. Z połowy trafił Kelati, więc okazało się, że mamy trochę szczęścia. Potem wstała publiczność, zaczęła głośno krzyczeć, dostaliśmy dodatkową energię i siłę i udało się przełamać - powiedział Koszarek.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Nie możemy sobie na to pozwolić