NBA: stało się! Golden State Warriors mistrzami NBA, Kevin Durant MVP

PAP/EPA / EPA/LARRY W. SMITH / Kevin Durant poprowadził Warriors do ataku
PAP/EPA / EPA/LARRY W. SMITH / Kevin Durant poprowadził Warriors do ataku

16-1 w play-offach, dzieło dopełnione. Golden State Warriors odzyskali to co ich i znów, drugi raz w przeciągu trzech lat zostali mistrzami NBA. Nagroda MVP Finałów trafiła w ręce Kevina Duranta.

W poprzednim roku na parkiecie hali ORACLE Arena świętowali Cleveland Cavaliers, którzy od stanu 1-3 zwyciężyli trzy następne spotkania i zdobyli pierwszy mistrzowski tytuł w historii klubu. To wszystko poszło w niepamięć. Kevin Durant latem dołączył do drużyny, a Golden State Warriors przed rozpoczęciem sezonu założyli sobie cel - zrewanżować się winno-złotym i znów poczuć smak triumfu. Bilans 16-1 w fazie play-off mówi wszystko, podopieczni Steve'a Kerra zdominowali rywalizację.

Warriors w wielkim finale NBA tylko raz byli słabsi od Cavaliers, kiedy ci trafili 24 rzuty zza łuku i ratowali się przed sweepem. W trzech z pozostałych czterech meczów nie pozostawiali żadnych złudzeń. Zwyciężyli kluczowe spotkanie w Ohio 118:113, dzięki czemu prowadzili 3-0. Teraz dokończyli dzieła na własnym parkiecie, ich triumf 4-1 w serii został przypieczętowany wynikiem 129:120 w piątym spotkaniu. Kluczowa okazała się kwarta numer dwa, którą gospodarze zwyciężyli 38:23, wówczas zbudowali sobie przewagę i dbali o nią już do końca.

Było ciekawie, ponieważ Cavaliers prowadzili w pewnym momencie 39:33, ale Warriors odpowiedzieli wtedy zrywem 36-11. W drugiej kwarcie doszło też do spięcia na linii David West - Tristan Thompson. Gościom udało się później doprowadzić także do wyniku 95:98 w czwartej kwarcie, lecz drużyna Steve'a Kerra była zbyt skoncentrowana i konsekwentna, aby wypuścić sukces z rąk.

Drużynę z Oakland do historycznego zwycięstwa poprowadził duet Stephen Curry - Kevin Durant. Ten pierwszy wywalczył 34 "oczka" i miał 10 asyst, a świetnie dysponowany Durant zaaplikował rywalom 39 punktów. Warto dodać przy tym, że trafił 5 na 8 rzutów za trzy. KD w każdym z finałowych meczów zdobywał co najmniej 30 "oczek". To pierwsza taka sytuacja od 2002 roku i wyczynu Shaquille'a O'Neala.

28-latek został uznany MVP Finałów. Ten w serii z Cavaliers zdobywał 35,2 punktu oraz 8,4 zbiórki, trafiając przy tym 60 na 108 oddanych rzutów z gry, w tym 18 na 38 za trzy. - Kiedy grałem przeciwko niemu w Finałach 2012, a teraz... doświadczenie to najlepszy nauczyciel - mówił o Durancie z dużym szacunkiem LeBron James.

Golden State Warriors zdobyli mistrzowski tytuł piąty raz w swojej historii, a drugi w przeciągu trzech ostatnich lat. - Trudno sobie to wszystko wyobrazić. Nie mogę w to uwierzyć. Jestem tak szczęśliwy - mówił przejęty Klay Thompson. On, Steph Curry czy Draymond Green zdobyli drugi pierścień. Swój pierwszy, tak długo wyczekiwany i wymarzony, założyć będzie mógł wreszcie Kevin Durant. - Bycie częścią tego, bycie mistrzem NBA i MVP Finałów, to coś, o czym śnisz jako dziecko. Jestem szczęśliwy, że nam się to wszystko udało - mówił KD.

To był heroiczny wysiłek. Znów. LeBron James dwoił się i troił, o czym świadczy 41 punktów, 13 zbiórek i osiem asyst wywalczone przez 46 minut. - W każdym ze spotkań zostawiłem na parkiecie wszystko, co miałem - mówił później na konferencji prasowej. J.R. Smith (25 punktów) i Kyrie Irving (26 punktów) starali się go wspomóc, ale zabrakło udziału Kevina Love'a (tylko sześć punktów) i dobrej postawy rezerwowych. Zmiennicy dostarczyli drużynie zaledwie siedem "oczek" - cztery Richard Jefferson, trzy Kyle Korver.

LeBron James, który był MVP poprzednich Finałów, w tych notował średnio niebotyczne 33,6 punktu, 12,0 zbiórek oraz 10,0 asyst na mecz. Skrzydłowy został pierwszym zawodnikiem w historii, który na tym etapie zdobywał przeciętnie triple-double. Ale James w Finałach NBA ma na swoim koncie też 27 porażek, więcej meczów przegrali tylko Elgin Baylor (28) oraz Jerry West (33).

Golden State Warriors - Cleveland Cavaliers 129:120 (33:37, 38:23, 27:33, 31:27)
(Durant 39, Curry 34, Iguodala 20 - James 41, Irving 26, Smith 25)

Stan rywalizacji: 4-1 dla Warriors

ZOBACZ WIDEO Fenerbahçe coraz bliżej tytułu. Druga wygrana w finale z Besiktasem

Komentarze (21)
avatar
Blackfield
14.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Nie chodzi o to czy troll czy nie. Nie jest tak, ze super zawodnik powinien iść do slabej drużyny i tam walczyć ontytul bo to taki troche strzał w stopę. Tak jak to temu Durant byl juz jedna no Czytaj całość
avatar
Blackfield
13.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
jak dla mnie mistrzowie z 1983 roku to była kapela! jedna z lepszych! Moses Malone w życiowej forme, Dr. J to samo, zawsze mocny Maurice Cheeks. Klepali wszystkich jak ta lala. W finale 4:0 z L Czytaj całość
avatar
Falubaz WrocLOVE
13.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Można polemizować, ale wg mnie NBA za Jordana i tytułów Chicago była o niebo bardziej wyrównana.Nie cieszy mnie, że jedna drużyna tak zdominowała pozostałe.
Co do Duranta - był najlepszy tym ra
Czytaj całość
avatar
Jardin
13.06.2017
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Chyba jedna z lepszych drużyn w historii NBA. Mająca tyle nazwisk a będąca zarazem tak zrównoważona. Nikt nie gwiazdorzy, tylko szuka kolegi z zespołu. Do tego nieprawdopodobny KD, który robił Czytaj całość
avatar
fazzzi
13.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
He, he... każdy ma swojego Florenca;)