EuroBasket 2017: Horror i dwie dogrywki... niestety dla Finlandii. Kolejna porażka Polaków

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Adam Waczyński, kapitan reprezentacji Polski
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Adam Waczyński, kapitan reprezentacji Polski

Prawdziwy rollercoaster zapewnili fanom polscy koszykarze. Niestety na finiszu o trzy oczka lepsi okazali się Finowie, którzy wygrali 90:87 po dwóch dogrywkach. Na półtora minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Biało-Czerwoni prowadzili 66:57.

W tym artykule dowiesz się o:

Najpierw udało się odrobić 14 punktów straty, potem wypracować 9 przewagi. Na 90 sekund przed końcem sytuacja była kapitalna. Niestety proste straty sprawiły, że Finowie wrócili do gry, doprowadzili do dogrywki, potem drugiej, a w niej zapewnili sobie triumf.

Ważne rzuty trafiali Adam Waczyński czy A.J. Slaughter, ale w końcówce to rywale mieli w swoich szeregach Lauri Markkanena i Petteri Koponena. Pierwszy zaliczył 27 punktów i 9 zbiórek, drugi dołożył 21 oczek. Był to jego najlepszy mecz na turnieju.

Spotkanie zaczęło się nieźle, ale przy korzystnym stanie 8:6 na parkiecie pojawił się Markkanen. Największa gwiazda Finów szybko zdobyła 10 punktów, a jego team zaliczył serię 12:0 obejmując prowadzenie 27:13.

Pozytywny impuls z ławki dał Tomasz Gielo, ale dwie trójki przymierzył Kopponen. W 16 minucie przegrywaliśmy 20:34. Wtedy nastąpiło przebudzenie. Biało-Czerwoni pierwszą połowę zakończyli serią dziesięciu punktów z rzędu i do szatni schodzili przegrywając już tylko 32:36.

Po zmianie stron rozpoczęła się pogoń za gospodarzami. Nasi reprezentanci ograniczyli straty i zdecydowanie poprawili defensywę. Dodatkowo z punktami włączył się nasz kapitan. To po trójce Waczyńskiego Polacy dopięli swego i wyszli na prowadzenie 48:47.

Co ważne bardzo dobrze weszliśmy w decydującą kwartę. Zza łuku przymierzył Łukasz Koszarek, trudne akcje kończył Slaughter. W 38 minucie zza łuku trafił Mateusz Ponitka i było 66:57. Wydawało się, że nic już złego stać się nie może. Proste straty dały jednak szansę Finom, z której ci skorzystali, a na 8 sekund przed końcem Markkanen doprowadził do dogrywki.

Dodatkowe pięć minut rozstrzygnięcia nie przyniosły. Na 13 sekund przed końcem trafił Slaughter, 10 później odpowiedział Markkanen. Było 78:78 i w perspektywie druga dogrywka.

Na jej starcie spudłowaliśmy trzy rzuty wolne, ale zza łuku trafił Waczyński. Niestety w końcówce najpierw na dość szaloną próbę zza łuku zdecydował się Slaughter, a po niecelnym rzucie wolnym Kopponena piłkę zebrał Markkanen zapewniając Finom triumf.

Kolejny mecz Biało-Czerwoni rozegrają we wtorek. Naszym rywalem będą Francuzi. Początek o godzinie 15:30.

Finlandia - Polska 90:87 (18:8, 18:24, 16:20, 14:14, d1. 12:12, d2. 12:9)

Finlandia: Lauri Markkanen 27, Petteri Koponen 21, Erik Murphy 12, Sasu Salin 10, Tuukka Kotti 8, Mikko Koivisto 6, Gerald Lee 4, Teemu Rannikko 2, Jamar Wilson 0, Shawn Huff 0, Matti Nuutinen 0.

Polska: Adam Waczyński 18, A.J. Slaughter 18, Mateusz Ponitka 14, Damian Kulig 12, Tomasz Gielo 11, Przemysław Karnowski 9, Łukasz Koszarek 3, Przemysław Zamojski 2, Adam Hryacniuk 0, Aaron Cel 0.

ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Wszystko było źle, teraz jest złość

Źródło artykułu: