Polski trener miał powody do radości. Jego zespół, który w poprzednim sezonie osiągnął półfinał a w najbliższym chciałby powalczyć o mistrzostwo British Basketball League radził sobie nadspodziewanie dobrze. Pokonał Czarnych Słupsk (97:78), Asseco Gdynia (92:63) oraz AZS Koszalin. W sobotnim meczu było 90:86. Mariusz Karol pytany o poziom niedocenianej w Polsce ligi brytyjskiej odpowiedział krótko. - Poziom jest taki, że mamy na razie trzy zwycięstwa.
Sobotni sparing w Koszalinie nie był już tak jednostronny, jak dwa wcześniejsze. - Amerykanie z AZS-u zagrali na świeżości. Przez 30 minut byli szybsi. Dopiero w czwartej kwarcie opadli z sił i mecz się bardzo wyrównał. Graliśmy po mocnym zgrupowaniu, więc brakowało szybkości i dużej skuteczności. Zdobyliśmy 90 punktów i wygraliśmy z czego bardzo się cieszę, że zawodnicy odrabiali straty do samego końca aż przegonili przeciwnika - ocenił szkoleniowiec London Lions.
Jak Mariusz Karol trafił do angielskiego zespołu? - Znałem się z tym klubem wcześniej. Pracowałem tam, jako asystent. Tak, jak to bywa, klub łowi trenera - skomentował nasz rozmówca.
W ostatnich latach Mariusz Karol zniknął z trenerskiej karuzeli w PLK. Czy miał jakieś oferty z polskich klubów? - W Polsce pracowałem ostatnie półtora roku z młodzieżą. W tej chwili jest tręd na młodych trenerów, więc raczej takich starych trenerów już nie biorą - tłumaczył w swoim stylu były szkoleniowiec między innymi AZS-u Koszalin i Rosy Radom.
Zespół London Lions nie zakończył 10-dniowego zgrupowania w Polsce bez porażki. W niedzielnym meczu sposób na angielski team znalazła Spójnia Stargard, która zwyciężyła 91:82. Po tym spotkaniu goście powrócili do Londynu.
ZOBACZ WIDEO Serie A: AS Roma udobruchała kibiców [ZDJĘCIA ELEVEN]