Sprawdzą oni bowiem, w trakcie trwania przygotowań do ligi, Krisa Humphriesa, który w ostatnim sezonie grał w Atlancie Hawks. Zdobywał tam średnio 4,6 punktu i 3,7 zbiórki, przy czym notował najlepsze w karierze, 35 procent w rzutach dystansowych. Niegdyś był to jednak gracz formatu średnich na poziomie double-double. Takie właśnie zdobycze notował, grając w New Jersey Nets (obecnie Brooklyn Nets) w latach 2010-12.
Dla Humphriesa Philadelphia 76ers byliby dziewiątym zespołem w karierze. Bo oprócz Atlanty i Nets, grał on także m.in. w Utah, Toronto, Dallas czy Bostonie. Poza tym jest jednym z tych zawodników, którzy występowali w barwach Nets zarówno w New Jersey jak i na Brooklynie.
Na podobnych zasadach, do składu Phoenix Suns ma szansę załapać się Anthony Bennett, czyli nr 1 draftu 2013. Jest to jeden z najbardziej nietrafionych wyborów w historii, a jeżeli chodzi o graczy, którzy wskazywani zostawali jako pierwsi, być może i najgorszy. Ale oczywiście na ten moment, gdyż nie wiadomo, co stanie się, jeśli Bennett nagle zacznie grać tak, jak się na to pierwotnie zapowiadało. A w Arizonie wyraźnie mają takie nadzieje.
W nieustannym poszerzaniu swojego obwodu nie ustają także w stanie Wisconsin. Ostatnio Milwaukee Bucks zdecydowali się na podpisanie Brandona Rusha, a teraz przetestują dodatkowo jeszcze Geralda Greena. 31-latek najlepszy rok w karierze rozegrał w Phoenix Suns. W sezonie 2013/14 notował tam po blisko 16 punktów, a w dodatku trafiał zza łuku z rewelacyjną, bo 40-procentową skutecznością. Ostatnio bronił barw Boston Celtics, gdzie zresztą zaczynał swoją karierę w NBA. Rozgrywki 2016/17 zakończył ze średnimi 5,6 punktu oraz 1,8 zbiórki. W rzutach z dystansu notował za to niezłe 35 procent.
ZOBACZ WIDEO Zespół Krychowiaka bliski niespodzianki. Zobacz skrót meczu WBA - Man. City [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]