Otwarcie dla Energi Czarnych - relacja z meczu PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk

Dzięki niesamowitej czwartej kwarcie i jeszcze bardziej rewelacyjnej dogrywce Energa Czarni Słupsk odnieśli dość sensacyjną wygraną na niezwykle gorącym zgorzeleckim parkiecie 99:98.

Od pierwszych minut w obu zespołach widać było sporo nerwowości i odrobinę chaosu, co powodowało nieskuteczne akcje. Obie strony szybko jednak przemieszczały się z obrony do ataku, chociaż zdecydowanie bardziej zdeterminowani byli goście. Po wyrównanym początku i remisie 12:12 w połowie pierwszej kwarty wszystko wskazywało na to, że będzie to mecz walki i przede wszystkim obrony.

Koszykarze PGE Turowa wypracowali sobie jednak kilkupunktowe prowadzenie. Nie do zatrzymania pod zgorzeleckim koszem był Chris Daniels, który w ciągu niespełna pierwszej kwarty zapisał na swoim koncie aż siedem zbiórek. Skuteczna gra przede wszystkim Krzysztofa Roszyka pozwoliła wicemistrzom Polski optymistycznie patrzeć w przyszłość, szczególnie gdy dzięki zbiórkom w ataku Dragisy Drobnjaka mogli oni ponawiać akcje, przez co wykorzystywali zielone światło na rzuty z dystansu od trenera Pawła Turkiewicza. Przygraniczna drużyna, mimo ataków ze strony gości, do końca pierwszej połowy prowadziła 45:35.

- W tym spotkaniu zagraliśmy jak dwie zupełnie różne drużyny. W pierwszej połowie byliśmy bardzo skoncentrowani, ale po zmianie stron straciliśmy koncentrację i popełniliśmy zbyt wiele błędów, których powinniśmy uniknąć - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Alex Harris, rzucający PGE Turowa.

Po przerwie zgorzelczanie zdecydowanie przyspieszyli, a ich skuteczna i zespołowa gra sprawiła, że w trzeciej kwarcie prowadzili nawet różnicą 21 punktów. Słupszczanie momentami byli bezradni i nie potrafili zatrzymać niezwykle szybkich kontrataków gospodarzy. Gasper Okorn, szkoleniowiec gości, szybko skorzystał z dwóch przerw na żądanie, a na domiar złego swój czwarty faul popełnił Antonio Burks. Na nic zdały się skuteczne akcje Chrisa Bookera i Mateo Kedzo, bowiem nic nie wskazywało na zmianę przebiegu gry.

Kiedy wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty, goście zaatakowali raz jeszcze i tym razem udanie. Po trójce Demetrica Bennetta, któremu ani centymetra wolnej przestrzeni nie pozostawiał Roszyk, Energa Czarni przegrywali jedynie 66:73. To był jednak początek popisów Amerykanina. Kilka minut później po kilku akcjach Bennetta słupszczanie przegrywali tylko dwoma punktami (76:78). Prawdziwe emocje kibiców sięgnęły jednak zenitu w ostatnich sekundach.

- To jest faza play-off i tutaj nie można nikogo lekceważyć. Można odrobić nawet dwadzieścia jeden punktów straty. Nie można być zdekoncentrowanym - mówił po meczu Paweł Turkiewicz. - Być może moi zawodnicy zbyt wcześnie uwierzyli, że jest już po meczu i - jak pokazała to końcówka meczu - wszystko jest możliwe - dodawał szkoleniowiec gospodarzy.

Obie drużyny poszły na wymianę ciosów, ale gospodarze zmarnowali swoją okazję na powiększenie prowadzenia. Takiej okoliczności nie zaprzepaścił Chris Booker, który, po podaniu Burksa, doprowadził do remisu po 84. Zgorzelczanie mieli jeszcze osiemnaście sekund, by przesądzić o wygranej na swoją korzyść, ale nie wykorzystali nadarzającej się okazji i do rozstrzygnięcia wyniku potrzebna była dogrywka.

- Odrabiając straty pokazaliśmy charakter, że nawet taką stratę można zniwelować i nawet odnieść zwycięstwo. Mieliśmy jednak trochę szczęścia, bo mogliśmy wygrać jakością pojedynczych graczy, gdyż niektóre niesamowite rzuty znajdywały drogę do kosza - stwierdził tuż po spotkaniu Gasper Okorn.

Dodatkowy czas gry był jeszcze bardziej emocjonujący niż niwelowanie strat przez Energę Czarnych. Po wyrównanym początku, ze wskazaniem na Czarnych, słupszczanie osiągnęli pięć punktów przewagi, a o czas poprosił Paweł Turkiewicz. Zgorzelczanie błyskawicznie obrobili stratę, jednak do akcji wkroczył Antonio Burks, który zdobył pięć punktów z rzędu. W ostatnich sekundach meczu z wicemistrzowie Polski wykorzystali zaledwie jeden czterech rzutów wolnych i nie zdołali doprowadzić do kolejnego remisu. Tym samym słupszczanie wygrali 99:98 i w serii do czterech zwycięstw prowadzą 1:0, a kolejny mecz odbędzie się we wtorek, także w Zgorzelcu.

- Popełniliśmy zbyt dużo błędów wynikających z braku koncentracji i pozostawiliśmy rywalom zbyt dużo otwartych pozycji - zakończył trener Turkiewicz. Przedstawiciele obu ekip, obecni na konferencji prasowej, jednogłośnie stwierdzili, iż będzie to bardzo długa seria.

PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk 98:99 (23:17, 22:18, 21:17, 18:32 d.14:15)

PGE Turów: Bailey 20 (3), Roszyk 19 (2), Harris 14 (3), Edney 11, Turek 10, Daniels 8 (1), Witka 8 (2), Drobnjak 5, Stefański 3 i Bochno 0.

Energa Czarni: Bennett 25 (3), Booker 20, Kedzo 18 (3), Burks 10 (2), Sroka 9 (3), Leończyk 8, Cesnauskis 7, Bakić 2, Barlett 0 i Malesa 0.

Źródło artykułu: