Walka o życie, skład budowany w pośpiechu
Latem przedstawiciele klubu ze Słupska stoczyli walkę o przetrwanie. Po odejściu głównego sponsora (grupa Energa) dalsze funkcjonowanie Czarnych stanęło pod dużym znakiem zapytania. Na pomoc przyszli kibice. Dzięki akcji crowdfundingowej "Mamy swoją energię" udało się zebrać ponad 200 tysięcy złotych, co pozwoliło zgłosić drużynę do rozgrywek PLK.
Do czasu wyjaśnienia sprawy, prezes Andrzej Twardowski nie chciał podpisywać umów z zawodnikami. Co prawda Mirosław Lisztwan bardzo uważnie przeglądał rynek, ale miał utrudnione zadanie, bo wydawania było bardzo mało pieniędzy. Czarni, jako ostatni klub w PLK rozpoczęli budowę składu, dopiero po 15 lipca. Wydawało się, że z tej mąki chleba nie będzie...
Trafione ruchy transferowe. Artis wyrasta na gwiazdę
Mimo niskiego budżetu, trener Marek Łukomski mówi, że jest na poziomie zeszłorocznej Siarki Tarnobrzeg (około 800 tysięcy złotych), udało się zbudować ciekawą ekipę. - Skład jest skrojony na miarę możliwości klubu i gramy tym, czym dysponujemy. Najważniejsze jest to, żebyśmy walczyli. Mam nadzieję, że po żadnym z tych dwóch spotkań kibice tego braku walki nam nie zarzucą - przyznaje 36-letni szkoleniowiec.
Do Słupska trafili zawodnicy, którzy mają jeszcze sporo do udowodnienia: Polacy - Daniel Wall, Piotr Stelmach czy Łukasz Bonarek) i obcokrajowcy (Justin Watts, Lauris Blaus czy C.J. Aiken).
Już teraz można powiedzieć, że strzałem w dziesiątkę było zakontraktowanie Dominica Artisa, 24-letniego rozgrywającego, absolwenta uczelni Texas at El Paso. Duża w tym zasługa Lisztwana, bo to on odnalazł Amerykanina, który od pierwszego spotkania udowadnia, że jest wysokiej klasy zawodnikiem. Świetnie zaadaptował się do warunków panujących w polskiej lidze. Filigranowy koszykarz wyrasta na jedną z gwiazd PLK. W ostatnim meczu z Legią zapisał na swoim koncie 20 punktów, sześć asyst i pięć zbiórek.
ZOBACZ WIDEO: Igrzyska dały w kość Kusznierewiczowi. "Fatalnie przyciąłem nogę, krew lała się po całej łódce"
Świetny start, ale utrzymanie priorytetem
Czarni po pięciu kolejkach mają bilans 3:2, choć przy odrobinie szczęścia mogliby mieć nawet pięć zwycięstw na koncie. Na inaugurację w Gdyni prowadzili w czwartej kwarcie różnicą sześciu punktów, ale ostatecznie po dogrywce Asseco wygrało 81:77. Nieco podobny scenariusz miało spotkanie z BM Slam Stalą. Słupszczanie zbudowali 17-punktową przewagę, ale nie zdołali jej dowieźć do samego końca. Po nerwowej końcówce ostrowianie wygrali 76:74. - Mamy już trzy wygrane, a przy większym szczęściu mogliśmy mieć ich jeszcze więcej. Cieszymy się z tego, co mamy na ten moment - potwierdza Marek Łukomski.
36-letniego szkoleniowca trzeba pochwalić, bo nie narzeka na trudną sytuację w klubie, stara się jak najlepiej wykonywać swoją pracę, mimo że przez cały okres przygotowawczy i trzy pierwsze mecze miał do dyspozycji tylko jednego rozgrywającego.
W końcu udało się go znaleźć - do zespołu trafił Drew Brandon, który odciąży nieco Dominica Artisa. Jego obecność powinna wpłynąć na zmniejszenie liczby strat - z Legią było ich 21, co jest wynikiem nie do zaakceptowania. Trener Łukomski zachowuje jednak spokój. - Wiem, że może rozgrywać bardzo dobre mecze i kontrolować grę, grając na poziomie 10-12 strat. Z Legią mieliśmy ich zdecydowanie za dużo, ale nasz zespół niestety nie uniknie gry falami, bo tak jest po prostu skonstruowany.
Trzy wygrane już są, ale cel zespołu pozostaje ten sam - utrzymanie w PLK. - Spokojnie robimy swoje, nie popadamy w euforię - zapewnia Marek Łukomski. W sobotę Czarni Słupsk na wyjeździe zagrają z Anwilem Włocławek.
Owszem, mogło być bardzo dobrze, ale wcześniejsze założenia, czyli st Czytaj całość
Do Czarnych nic ni Czytaj całość