[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy Stelmet BC to drużyna o dwóch twarzach?[/b]
Artur Gronek, szkoleniowiec Stelmetu BC Zielona Góra: Nie, kompletnie nie myślę w ten sposób. To drużyna o jednej twarzy, grająca w dwóch ligach.
Czemu w takim razie mistrz Polski łatwo ogrywa rywali u siebie, a na wyjazdach ma tylko jedno zwycięstwo w siedmiu meczach?
Kilka meczów na wyjeździe przegraliśmy na styku, w samej końcówce. To boli, bo spokojnie mogliśmy te spotkania wygrać i nasza sytuacja wyglądałaby znacznie inaczej. Tak naprawdę tylko w Szczecinie przegraliśmy dość wyraźnie, w innych meczach była wyrównana walka do samego końca. Dlaczego tak jest? Uważam, że na wyjeździe nie czujemy się tak pewnie jak u siebie. Musimy mocniej grać w defensywie.
Zrozumiałbym taką argumentację, gdyby dysponował pan młodym składem. Tymczasem Stelmet BC to zespół złożony z bardzo doświadczonych i klasowych zawodników. Jak to tłumaczyć?
Doświadczenie to jedno, ale na wyjeździe trzeba po prostu grać mocno w obronie i agresywnie na zbiórce.
Gra na tablicach największym problemem Stelmetu BC?
Wiem, że ludzie tak to postrzegają, ale nasi podkoszowi mają takie atuty, którymi sprawiają spore problemy rywalom. Mam na myśli grę na pick&rollu czy w szybkim ataku. Poza tym uważam, że w ostatnich dwóch meczach zbiórki nie były naszym problemem.
ZOBACZ WIDEO: Kamil Grosicki: Borucowi kręciła się łezka w oku
Gra Stelmetu BC idzie do przodu?
Oczywiście. Widzę progres w naszej grze. W ostatnich pięciu meczach zagraliśmy bardzo przyzwoicie, lepiej niż na początku sezonu. Uważam, że cały czas idziemy do przodu, rozwijamy się.
Jak Martynas Gecevicius wszedł do zespołu? Jak funkcjonuje w grupie?
Bardzo dobrze. To inteligenty zawodnik, który umie się dostosować do warunków panujących w zespole. Szybko złapał naszą taktykę. Widać, że grał na wysokim poziomie.
Jego dobra forma była dla pana zaskoczeniem? Pytam, bo Gecevicius miał kilkutygodniową przerwę w grze.
Nie. Pokazał te rzeczy, których się spodziewaliśmy. Z grą w koszykówkę jest jak z jazdą na rowerze. Umiejętności się nie zapomina. On świetnie rzuca i czyta grę. To ma na wysokim poziomie. Wiadomo, że na początku miał świeżość, teraz może przyjść lekki kryzys, ale niedługo będzie grał na równym poziomie. Będzie wartościowym dodatkiem w naszej układance.
Tylko dodatkiem? Nic więcej? On ma zadatki na gwiazdę PLK.
To nie jest zawodnik, który chce mieć status gwiazdy. To gracz doświadczony, ułożony, który potrafi odnaleźć się w systemie. To jest najważniejsze.
Jak zmieniła się gra Stelmetu BC po jego transferze? Mocno pan zmienił taktykę?
Od momentu jego dojścia do zespołu częściej korzystamy z pick&rolla na tej pozycji. On w takiej grze czuje się bardzo dobrze. Umie przeczytać grę i podać piłkę do kolegów. Jego rolą nie jest tylko stanie w rogu i czekanie na piłkę. Warto pamiętać o tym, że pewne ustawienia gra się dla jednej grupy zawodników, a inne dla pozostałej części. Nie można koszykarzy szufladkować. Staramy się wykorzystywać mocne rzeczy danych graczy, a chować ich słabe elementy.
Jakiego meczu z Rosą się pan spodziewa? Radomianie kilka dni temu sensacyjnie pokonali Banvit BC.
Rosa na pewno przystąpi do spotkania z dużą pewnością siebie. Myślę, że będzie to mecz walki, każde posiadanie piłki będzie miało duże znaczenie. Musimy zagrać agresywnie i mądrze w ataku, tak aby nie kreować strat, bo to napędza Rosę, co było widać w meczu z Banvitem.
Wykonał pan przed albo po spotkaniu telefon do Saso Filipovskiego?
Ostatni raz rozmawialiśmy z 8-10 dni temu. Po meczu nie rozmawialiśmy.
Nadal macie kontakt?
Oczywiście, ale rozmawiamy bardziej o prywatnych sprawach. Można powiedzieć, że jesteśmy dobrymi znajomymi. Ja bardzo cenię Saso jako trenera i człowieka.