Kolejne dwie różne połowy Rosy. "Nie pierwszy raz się to zdarza"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Robert Witka
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Robert Witka

Robert Witka był pierwszoplanową postacią Rosy w świetnej pierwszej połowie meczu ze Stelmetem BC Zielona Góra. Po przerwie było już jednak dużo gorzej i radomska drużyna przegrała 72:80. Zaledwie dwa punkty w hicie PLK zdobył zaś Michał Sokołowski.

Radomska ekipa świetnie rozpoczęła hit siódmej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki, prowadząc po pierwszej kwarcie ze Stelmetem BC Zielona Góra 31:17. Po kolejnych dziesięciu minutach zwiększyła przewagę o jeszcze jedno "oczko" i wydawało się, że jest na dobrej drodze do tego, aby zakończyć mecz zwycięstwem.

W szeregach Rosy bardzo dobre zawody rozgrywał Robert Witka, który do przerwy zdobył 11 punktów. W kolejnych dwóch odsłonach dołożył do swojego dorobku zaledwie jeden celny rzut wolny. On i koledzy zdecydowanie obniżyli loty, a przyjezdni złapali "wiatr w żagle". Odrobili straty i wypracowali zaliczkę, nie oddając jej już do ostatniej syreny. Kapitan gospodarzy miał jeszcze pięć zbiórek, zaś jego skuteczność z gry wyniosła 4/9.

- Dwie różne połowy, nie pierwszy raz nam się zdarza, że gramy tak nierówno. Pracujemy nad tym, ale na razie ta koncentracja nie jest jeszcze na takim poziomie w przeciągu całego spotkania, jak wszyscy oczekują i jak my sami tego od siebie wymagamy - przyznał Witka na konferencji prasowej.

- Co do meczu, to nie graliśmy przeciwko słabej drużynie. Stelmet poprawił swoje błędy z pierwszej połowy, a nasza gra nie była na takim poziomie, jak wcześniej. To była główna przyczyna naszej słabszej gry i słabszego ataku - dodał 36-latek.

W kiepskim nastroju był także Michał Sokołowski, który przez prawie 28 minut spędzonych na parkiecie zdobył tylko dwa punkty, oba z linii rzutów osobistych. Nie wykorzystał żadnej z trzech prób z gry. Jego dorobek nieco uratowało pięć zbiórek oraz trzy asysty. Pracował w obronie, lecz zabrakło go w ataku. - Szkoda, że nie mogłem pomóc drużynie, ale takie mecze też się zdarzają. To jest sport, raz jest lepiej, raz gorzej - powiedział zdenerwowany.

- Stelmet zaczął agresywniej grać, my przestaliśmy trafiać. Jak nas "doszli", to psychicznie się zablokowaliśmy i nie potrafiliśmy odpowiedzieć - obwodowy podał główną, jego zdaniem, przyczynę porażki. Po sobotnim spotkaniu Rosa spadła na dziesiąte miejsce w tabeli. Legitymuje się bilansem 3-3.

ZOBACZ WIDEO: Świetne widowisko w Maladze! Baskonia z pierwszą wyjazdową wygraną

Komentarze (0)