W klubie ze stolicy Francji miał pełnić funkcję mentora dla młodszych zawodników, służyć swoim niebagatelnym doświadczeniem. I tak właśnie się dzieje. Najlepszym dowodem na to jest ostatni występ Borisa Diawa, po którym francuski zawodnik znalazł się na ustach kibiców.
Paris Levallois mierzyło się z zespołem JL Bourg Basket. Na kilka sekund przed końcem było 79:82, lecz gracz rywali, ładnym rzutem z dystansu, doprowadził do remisu. Ale to nie on został bohaterem, bo to do Diawa należało ostatnie słowo. Były podkoszowy m.in. San Antonio Spurs trafił z połowy boiska równo z końcową syreną i dał tym samym swojej ekipie wygraną.
The enormous BORIS DIAW with the BUZZER BEATER FOR THE WIN
— Eurohoops.net (@Eurohoopsnet) 11 listopada 2017
pic.twitter.com/xC5yke0JMp
Było to jednak dopiero trzecie zwycięstwo paryżan w sezonie. W chwili obecnej zajmują oni w lidze francuskiej zaledwie trzecie miejsce od końca z bilansem 3-6 i muszą mocno gonić resztę stawki. Jak na razie dobra forma Diawa (śr. 14,8 pkt. 6 zb. 4 as) oraz drugiego lidera zespołu, Klemena Prepelicia (18,7 pkt.), nie przekłada się miarodajnie na oczekiwane wyniki drużyny.
W kontrakcie Francuza istnieje także zapis, że jeżeli zgłosi się po niego klub zza Oceanu, będzie on mógł opuścić Paryż i wrócić na parkiety najlepszej ligi świata, czyli do NBA.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: polski siatkarz zaskoczył rywali w LM. "Szalony finisz!"