Damian Chodkiewicz: W niedzielę był Pan jednym z głównych strzelców, ale we wtorek nie zdobywał aż tylu punktów. Zmieniła się taktyka?
Krzysztof Roszyk: Nie [śmiech]. Tak po prostu wyszło, że w jednym meczu zagrałem lepiej, a w drugim gorzej. Zawsze liczy się jednak całokształt, więc zwycięstwo drużyny. Cieszę się, że w drugim meczu pokonaliśmy Czarnych.
Wyciągnęliście wnioski z poprzedniej porażki. O co najwięcej pretensji miał trener Turkiewicz?
- Tutaj nie chodzi o pretensje. W pierwszym spotkaniu także zagraliśmy dobrze, ale mieliśmy problem z utrzymaniem koncentracji przez cały mecz. Wyszliśmy na boisko z myślą o zwycięstwie, ale w trakcie meczu walczyliśmy jakby o dotrwanie do końca, a nie o wygraną. Czarni zaczęli odrabiać straty i skończyło się porażką.
Zatrzymajmy się przy tej koncentracji. Za szybko uwierzyliście, że ten mecz jest już wygraliście?
- Nie. Uciekła nam koncentracja, a wraz z nią myśl o zwycięstwie. Graliśmy po to, aby grać, a nie po to, by wygrać. Tego nam zabrakło.
Z powodu porażki straciliście przewagę własnego parkietu. Cel minimum w Słupsku to jedna wygrana?
- Na pewno będziemy starali się z całych sił, aby odmienić losy rywalizacji i odnieść zwycięstwo. Czeka nas ciężki mecz w Słupsku, ale jedziemy tam wygrać. Czarni także z całą pewnością będą chcieli zwyciężyć i ciężko mi prorokować, kto wygra, ale zrobimy wszystko, byśmy byli to my.
Jak porównałby Pan te oba pojedynki z Energą Czarnymi?
- Mecze miały podobny przebieg. We wtorek Czarnym zabrakło skuteczności w czwartej kwarcie i wydaje mi się, że nie grali z takim zębem, jak w poprzednim meczu. My natomiast byliśmy już mądrzejsi o kolejne spotkanie i wygraliśmy.
Potraficie przegrać jednym punktem i wygrać trzydziestoma. Skąd te różnice?
- To jest sport, gdzie czasami decyduje dyspozycja dnia, bądź nastawienie. Cieszę się, że wygraliśmy, ale do naszych kolejnych sukcesów potrzebne będzie takie samo zaangażowanie i koncentracja jak w drugim spotkaniu.