Pechowiec Beverley. To dla niego koniec sezonu

Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Patrick Beverley
Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Patrick Beverley

Patrick Beverley okazał się kolejnym wielkim pechowcem, w zasadzie ledwo rozpoczętego, sezonu 2017/18. Rozgrywający wypada z gry do jego końca.

Patrick Beverley był - obok Lou Williamsa - najważniejszym elementem, który przed nowymi rozgrywkami dodali do swojego składu Los Angeles Clippers. Dołączył on do ekipy Doca Riversa w wyniku wymiany, przez którą straciła ona swoją wielką gwiazdę, Chrisa Paula.

I choć Beverley nigdy nie był pierwszoplanową postacią, odnalazł się w Kalifornii. Wszystkie 11 spotkań, w których zdołał zagrać, rozpoczynał jako starter, a w kilku statystycznych aspektach, szykował się to dla niego prawdopodobnie najlepszy rok w karierze. Do bardzo dobrej obrony, z czego jest w lidze znany doskonale, dokładał po 12,2 punktu i 1,7 przechwytu, a w rzutach z dalekiego dystansu zaliczał aż 40-procentową skuteczność. I na tym, niestety, koniec.

29-latek w tym sezonie już nie zagra. Zmuszony był poddać się operacji prawego kolana (skutek zerwanej łękotki i powstałych mikrozłamań), efektem czego odpocznie od koszykówki przez okres 9 miesięcy. Problem istniał u niego już od samego początku rozgrywek, więc artroskopia okazała się niezbędna. Tuż po operacji wiadomo było, że czekać go będzie dłuższa przerwa, ale jednak tliły się nadzieje, że pojawi się jeszcze na parkietach NBA w tej kampanii.

To spory kłopot dla Clippersów, którym nie wiedzie się w rozgrywkach. Wyraźnie widać, jak wielki wpływ na ich poczynania miał Paul. Bez niego gra drużyny wygląda znacznie gorzej. Co prawda zaczęło się nieźle, bo od bilansu 4-0, ale teraz jest 6-11, a to naprawdę słaby wynik. W dodatku ostatnio podopieczni Riversa zaliczyli serię dziewięciu porażek. Wydatny na to wpływ miała absencja Baverleya. Z nim bilans LAC wyniósł bowiem 5-6.

- To duży cios dla zespołu, ale dla Patricka jeszcze większy. Myśleliśmy, że to tylko łękotka, ale jest niestety gorzej - powiedział trener Clipps.

Rozgrywający jest kolejnym pechowcem tego - pod względem częstotliwości urazów - naprawdę fatalnego sezonu. Przed nim rozgrywki zmuszeni byli już zakończyć m.in. Gordon Hayward czy Jeremy Lin, a bardzo wielu zawodników leczy poważne kontuzje, odbierające im znaczną część regular season.

ZOBACZ WIDEO: Profesor Harat: Szansa, że Gollob będzie chodził jest nieduża. Trzeba mieć nadzieję

Komentarze (0)