NBA: Celtowie zaskoczyli Byków w United Center!

Boston Celtics i Dallas Mavericks pewnie wygrali mecze numer 3. i objęli prowadzenie w swoich seriach 2:1. Tymczasem w rywalizacji Los Angeles Lakers z Utah Jazz nie będzie spodziewanego sweepa. Koszykarze z Salt Lake City wykorzystali atut własnego parkietu i zmniejszyli deficyt do Jeziorowców.

W tym artykule dowiesz się o:

W TD Banknorth Garden oba mecze były niezwykle wyrównane i zacięte. Rywalizacja przeniosła się do United Center, gdzie niespodziewanie zrobiło się jednostronne widowisko. Jeszcze przed meczem Derrick Rose otrzymał statuetkę dla najlepszego debiutanta, a schody oraz stoliki dla mediów pokrywała niezliczona ilość płatków róży. Niestety dla gospodarzy ani rewelacyjny rookie, ani żaden inny gracz Byków nie był tego dnia w stanie podjąć wyrównanej walki z obrońcami tytułu.

Celtowie od samego początku przejęli inicjatywę i narzucili rywalowi swój styl gry. W pierwszej kwarcie szalał Paul Pierce, który trafił 6 z 7 rzutów i zakończył inauguracyjną odsłonę z 13 punktami. - Wiemy jaką drużyną jesteśmy. Styl jaki zaprezentowaliśmy tego wieczoru, jest tym, co chcieliśmy pokazywać za każdym razem - przyznał kapitan Celtów. Przewaga gości szybko urosła do 11 "oczek", choć był to dopiero początek ich świetnej dyspozycji.

Po chwili przerwy Boston znów przystąpił do ofensywy, a za zdobywanie punktów wziął się duet Ray Allen - Rajon Rondo. Ten pierwszy zapomniał już o fatalnym pierwszym spotkaniu i z meczu na mecz rozkręca się coraz bardziej. Jeszcze większe słowa uznania należą się Rondo, który mimo kontuzji kostki przez 34 minuty rywalizował na pełnych obrotach. Rozgrywający Celtów przyćmił Rose’a zdobywając 20 punktów, 11 zbiórek, 6 asyst i 5 przechwytów! Po ostatniej syrenie Rondo został zniesiony przez kolegów do szatni, choć jak sam zapewnia jego kostka jest zdrowa. - Wszystko jest dobrze z moją kostką. Po prostu boli mnie trochę stopa, ale ogólnie jest ok - przyznał.

W szeregach Byków zawiódł przede wszystkim Rose, który zdobył 9 punktów, 2 asysty, ale aż 7 strat! - Mam nadzieję, że uświadomimy sobie ile jeszcze pracy czeka nas w następnych meczach - powiedział debiutant z Wietrznego Miasta. Byki popełniły aż 22 straty, trafiały na mizernej skuteczności z gry (37,5 proc) oraz nadzwyczaj często chybiały z linii rzutów wolnych - 17/27. Celtowie mogli pochwalić się z kolei 12 "trójkami" i 16 przechwytami, co jest drugim najlepszym wynikiem w historii klubu.

Ostrogi pobiły dwa niechlubne rekordy w rozgrywkach play off. 67 punktów w wykonaniu San Antonio Spurs. Tak słabo występu jeszcze nigdy nie było. 4 punkty w wykonaniu Tima Duncana. Jeszcze nigdy w swojej karierze podkoszowy z Teksasu nie notował tak słabego meczu w najważniejszej części sezonu. Nic więc dziwnego, że podopieczni Gregga Popovicha nie mieli absolutnie nic do powiedzenia w starciu z Dallas Mavericks. Gdyby nie przyzwoita postawa zmienników gości w ostatniej kwarcie, pojedynek skończyłby się srogim pogromem.

Dallas zwyciężyli jeden mecz na parkiecie w San Antonio i po powrocie do własnej hali rozpoczęli drogę do półfinału Konferencji Zachodniej. W ataku trafiali Nowitzki, Howard i Barea. W obronie efektownymi blokami popisywali się Dampier i Bass. A goście? Przestrzelili 15 z 17 rzutów z obwodu, zaledwie dwóch graczy osiągnęło pułap 10 punktów... - Miejcie trochę litości. Teraz będziecie mnie zmuszać, żebym oglądał te fatalne statystyki na papierze? - pytał z wymuszonym uśmiechem Popovich, który szybko posadził swoich liderów na ławce i poddał mecz.

- Zrobiliśmy to, co do nas należało - mówił szczęśliwy Deron Williams, bohater Utah Jazz. Rozgrywający z Salt Lake City zdobył 13 punktów i 9 asyst oraz był autorem najważniejszego rzutu na 2,2 sekundy przed końcową syreną. Skazywani na pożarcie gospodarze udowodnili, że we własnej hali są w stanie pokonać każdy zespół i nie tak łatwo poddadzą się w walce z faworyzowani Jeziorowcami. Zwycięstwa Jazzmanów nie byłoby również bez fantastycznego występu Carlosa Boozera, który zanotował okazałe double-double, 23 punkty i 22 zbiórki.

W szeregach przyjezdnych na potęgę pudłował Kobe Bryant (5/24), a ogromne problemy z przewinieniami miał Andrew Bynum (5 fauli w 7 minut). Mimo tego, rywalizacja w Energy Solutions Arena trwała do ostatnich sekund. Wymiana ciosów trwała aż do skutecznej próby Williamsa, choć szansę na odwrócenie losów gry miał jeszcze Bryant. Lider gości otrzymał jednak niedokładne podanie i z ponad 9 metrów nie był w stanie oddać skutecznego rzutu. Tym samym podopieczni Jerry’ego Sloana przedłużyli swoje szanse na awans do kolejnej fazy play off.

Chicago Bulls - Boston Celtics 86:107

(B. Gordon 15, J. Salmons 14, K. Hinrich 14 - P. Pierce 24, R. Rondo 20 (11 zb), R. Allen 18)

Stan rywalizacji: 2:1 dla Boston Celtics

Dallas Mavericks - San Antonio Spurs 88:67

(D. Nowitzki 20, J. Howard 17, J. Barea 13 - T. Parker 12, F. Oberto 10, G. Hill 8)

Stan rywalizacji: 2:1 dla Dallas Mavericks

Utah Jazz - Los Angeles Lakers 88:86

(C. Boozer 23 (22 zb), D. Williams 13, R. Brewer 12 - L. Odom 21 (14 zb), P. Gasol 20, K. Bryant 18)

Stan rywalizacji: 2:1 dla Los Angeles Lakers

Źródło artykułu: