Porażka, która boli podwójnie. Awans oddalił się od Stelmetu BC

Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Artur Gronek
Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Artur Gronek

Na nic dobre przygotowanie, gdy przesypia się pierwszą połowę. Stelmet BC Zielona Góra gonił CEZ Nymburk w meczu Ligi Mistrzów, jednak koniec końców musiał uznać wyższość mistrzów Czech, przegrywając 82:88.

Starcie z CEZ Basketball Nymburk było dla Stelmetu BC Zielona Góra niezwykle istotne. Myśląc o awansie do kolejnej fazy Ligi Mistrzów, takie spotkanie podopieczni Artura Gronka po prostu musieli wygrać. Rzeczywistość okazała się brutalna.

- Bardzo trudno jest mówić po tak ważnym dla nas meczu. Uważam, że zarówno ja, jak i moi zawodnicy, byliśmy dobrze przygotowani do tego spotkania i chcieliśmy je wygrać. Moim zdaniem na początku graliśmy trochę zbyt nerwowo, rywal narzucił swoje tempo, z czego wzięło się aż 15 strat. Podawaliśmy piłkę w ręce rywala, co było naszym największym problemem. Później udało się wrócić do meczu, ale w dwóch ostatnich minutach nie trafiliśmy kilku rzutów, czego efektem jest porażka - skomentował Gronek.

Stelmet BC był gotowy na bardzo szybką koszykówkę preferowaną przez Czechów. Trudno było jednak przewidzieć świetną dyspozycję rzutową zawodników z Nymburka. - Objaśniam to tak, że oprócz przygotowania do meczu, są też detale, które składają się na całość. Po drugiej stronie jest przeciwnik. Jeśli na 100 procent wykonujemy nasze założenia i zatrzymamy rywala w jego dobrych aspektach, to wynik powinien być albo remisowy, albo powinniśmy prowadzić. Koszykarze CEZ Nymburk do połowy trafiali na wysokiej skuteczności. Karali nas za wszystkie rzeczy, gdzie ryzykowaliśmy z obroną. Na początku drugiej połowy zmieniliśmy to na bardziej agresywną obronę pick and roll i to przyniosło trochę efektu. Daliśmy sobie jednak rzucić zbyt wiele punktów z innych elementów - wytłumaczył trener mistrzów Polski.

Porażka z CEZ Basketball Nymburk boli podwójnie, bowiem zamiast bilansu 3-4, zielonogórzanie mają na swoim koncie już pięć przegranych meczów, przy dwóch zwycięstwach. - Mecze z rywalem, który jest obok w tabeli, trzeba wygrywać. Tak naprawdę straciliśmy w bilansie dwa spotkania, bo zamiast wygranej, ponieśliśmy porażkę. Awans na pewno się oddalił - przyznał trener Stelmetu BC.

- Bardzo słabo zaczęliśmy ten mecz. Pozwoliliśmy rywalom rzucić aż 30 punktów w pierwszej kwarcie, a 55 do przerwy. Na takim poziomie rozgrywek trudno jest odrobić taką stratę. Staraliśmy się wrócić, ale zaważył kiepski początek. Czesi wykorzystali nasze słabości, a my nie mogliśmy powstrzymać ich potencjału ofensywnego - dodał z kolei Martynas Gecevicius, autor 10 punktów.

ZOBACZ WIDEO: Jerzy Górski: Byłem w wielkim głodzie narkotycznym. Lekarze bali się, czy nie zejdę

Komentarze (7)
ak44
7.12.2017
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Bodajże 55 sekund do końca. Trener bierze czas i połowe czasu traci na konsultacje z asystentami co grać. Przecież to nie szkoła podstawowa, lekcje trzeba odrabiać i być przygotowany na każdą s Czytaj całość
avatar
naskret
7.12.2017
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Nie no zasadniczo to nie byliśmy gorsi. Zadecydowały niuanse. Ta porażka to nie wstyd. Trochę zawiódł scauting. Zawodnicy nie wykonywali poleceń. Ale jutro mamy meeting i sobie wszystko wyjaśni Czytaj całość
avatar
leH
6.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trochę szkoda drużyny bo we wszystkich tych meczach przegranych,gra była na styku a przegrane trzy cztery rzuty decydowały o porażkach.Być może?w rundzie rewanżowej to oni będą o te rzuty lepsi Czytaj całość
avatar
Henryk
6.12.2017
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Szkoda okazji na podreperowanie "bilansu". 
avatar
xxxxx1973
6.12.2017
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
GRONEK-SRONEK wypad za burtę jesteś dennym i nic nie znaczącym trenerkiem!!!!