Problemy Rosy pod koszem znów dały o sobie znać

Materiały prasowe / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: drużyna Rosy Radom
Materiały prasowe / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: drużyna Rosy Radom

W Ljubljanie Rosa Radom poniosła szóstą porażkę w Lidze Mistrzów. - Walczyliśmy do ostatniej minuty - podkreślił po przegranej 72:80 z Petrol Olimpiją Patrik Auda. - Rywale zdominowali nas pod koszem - dodał Wojciech Kamiński.

Wydawało się, że w meczu przeciwko Petrol Olimpiji Lublana, zajmującej ostatnie miejsce w grupie C przed siódmą kolejką spotkań Basketball Champions League, Rosa będzie w stanie przerwać złą passę i pokusić się o zwycięstwo. Podopieczni znanego w Polsce Gaspera Okorna sprowadzili jednak koszykarzy radomskiej drużyny na ziemię, odnosząc triumf 80:72. O końcowym rezultacie zadecydowała druga kwarta, którą gospodarze wygrali 24:15.

- Myślę, że od początku do końca to był dobry mecz. Walczyliśmy do ostatniej minuty, jednak rywale rzucali lepiej z dystansu i to był jeden z kluczowych elementów w tym spotkaniu - podkreślił Patrik Auda. Jego słowa znajdują odzwierciedlenie w statystykach - miejscowi wykorzystali 10 z 26 prób zza linii 6,75 m, przy zaledwie niespełna 23-procentowej skuteczności Rosy (5/23).

- Trudno się gra na wyjeździe, ale próbowaliśmy, nie poddawaliśmy się. Niewiele zabrakło, jednak nie dane nam było cieszyć się z końcowego rezultatu - dodał czeski podkoszowy, który był najlepszym zawodnikiem radomskiego zespołu. Przez 27 minut spędzonych na parkiecie zdobył 17 punktów (6/10 z gry), miał sześć zbiórek i asystę.

- To był trudny mecz dla nas. Mamy swoje problemy, chyba każdy o nich wie. Naszymi największymi kłopotami są te związane z brakiem wysokich graczy i ich kontuzjami - nie ukrywał Wojciech Kamiński. Na parkiecie w ogóle nie pojawił się Robert Witka, w składzie zabrakło po raz kolejny Jarosława Trojana.

ZOBACZ WIDEO "Lewy" z kolejnym golem. Powinien mieć dwa? Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Rywale to wykorzystali, zwłaszcza Morgan, który rozegrał świetne zawody i był kluczowym zawodnikiem Olimpiji w tym pojedynku. Nie byliśmy w stanie go zatrzymać i to był główny powód naszej porażki - zaznaczył trener Rosy. Jordan Morgan uzbierał pokaźne double-double - 21 punktów i 14 zbiórek - przez ponad 35 minut spędzonych na boisku. To dało wysoki wskaźnik efektywności +31.

Po porażce w Słowenii Rosa spadła na ostatnią lokatę w grupie C. W najbliższą środę, na rozpoczęcie rundy rewanżowej, zmierzy się na wyjeździe z Medi Bayreuth.

Komentarze (1)
avatar
.Scarface
7.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Długo mamy czekać jeszcze na zmiany (głównie pod koszem), które odmienią oblicze ROSY?