W meczu z Rosą drużyna Petrol Olimpiji Lublana odniosła drugie zwycięstwo w bieżącej edycji Basketball Champions League, dzięki któremu podtrzymała szansę na awans do kolejnej fazy. Po wygranej (80:72) zepchnęła radomski zespół na ostatnie, ósme miejsce w grupie C, a sama awansowała na siódmą lokatę. - Dla nas to zwycięstwo było konieczne, aby liczyć się jeszcze w grze o wyjście z grupy - przyznał Jordan Morgan.
- Ten mecz był trudny, ale daliśmy radę, utrzymaliśmy nerwy na wodzy i koncentrację. Zrobiliśmy różnicę zwłaszcza w drugiej kwarcie, kiedy w naszych zagraniach było dużo energii - podkreślił center drużyny ze stolicy Słowenii. Drugą odsłonę Amerykanin i koledzy wygrali 24:15. - Trzeba pamiętać o tym, że nie graliśmy w optymalnym składzie, nie było z nami kontuzjowanego Talora. Inni zawodnicy jednak go zastąpili, stanowiliśmy drużynę, rzuciliśmy 80 punktów - kontynuował 26-latek, nawiązując do absencji Talora Battle, rozgrywającego.
- W pierwszej połowie świetnie spisaliśmy się w obronie, ale defensywa z drugiej jest zdecydowanie do poprawy. Było sporo niedociągnięć w naszej grze, jak mała liczba ofensywnych zbiórek, ale walczyliśmy, pokazaliśmy naszą siłę i tym przechyliliśmy szalę zwycięstwa na naszą stronę. Przed nami jeszcze wiele spotkań w tym sezonie, w tym w Lidze Mistrzów, w której chcemy grać dużo lepiej. Mam nadzieję, że to będzie pierwsze z serii wygranych w tych rozgrywkach - dodał Morgan, który był najlepszym zawodnikiem meczu. Przez ponad 35 minut spędzonych na parkiecie uzbierał pokaźne double-double: 21 punktów i 14 zbiórek, dominując pod koszami.
- Odnieśliśmy przekonujące zwycięstwo, bez żadnych dyskusji. Jestem bardzo usatysfakcjonowany tym rezultatem, naszą postawą w obronie, energią na parkiecie, oczywiście nie w przekroju całego meczu, ponieważ trzecia kwarta była straszna, co powiedziałem zawodnikom - zaznaczył z kolei Gasper Okorn. Tuż po zmianie stron Olimpija straciła bowiem 28 z 72 punktów rzuconych przez Rosę w całym spotkaniu.
- Jeśli przestaniemy grać, jak to miało miejsce w tej części, przede wszystkim w obronie, będziemy mieli problemy z każdym rywalem. Reakcja zespołu od początku czwartej kwarty była jednak dobra, w ciągu dwóch minut "odskoczyliśmy" na 18 punktów, trafialiśmy łatwe rzuty. Później kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń - nie ukrywał znany w Polsce trener, który w sezonie 2008/2009 pracował w Czarnych Słupsk, zaś w 2013/2014 - w AZS-ie Koszalin, kiedy mierzył się m.in. z Wojciechem Kamińskim.
- Pomogła nam kiepska skuteczność Rosy z dystansu, ponieważ gdyby przeciwnicy trafili te próby, a tracili wtedy do nas osiem "oczek", gra byłaby otwarta. Jestem zadowolony z wyniku, ale nie z naszej postawy w końcowych minutach meczu, gdy roztrwoniliśmy większość z naszej 18-punktowej przewagi - zakończył Okorn. Rosa wykorzystała tylko 5 z 23 prób zza łuku, przy efektywności 10/26 gospodarzy w tym elemencie.
ZOBACZ WIDEO: Polak przez 14 lat brał narkotyki. "Byłem zniewolony. Nie chciałem tak dłużej żyć"