Rosa najsłabszą drużyną w Lidze Mistrzów. Znowu słabość pod koszem

Materiały prasowe / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: drużyna Rosy Radom
Materiały prasowe / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: drużyna Rosy Radom

Z bilansem 1-7 Rosa Radom zamyka tabelę grupy C Ligi Mistrzów i jest najsłabszą drużyną rozgrywek. W środę uległa Medi Bayreuth 85:90, choć widać było "światełko w tunelu". - Kluczowe okazały się zbiórki rywali w ataku - powiedział Wojciech Kamiński.

Środowym meczem z Medi Bayreuth drużyna Rosy rozpoczęła rundę rewanżową w grupie C Basketball Champions League. W pierwszym spotkaniu pomiędzy tymi zespołami radomianie przegrali przed własną publicznością 79:96, pomimo kapitalnego otwarcia zawodów i prowadzenia 33:16 po premierowej kwarcie. Tym razem to podopieczni Wojciecha Kamińskiego zdobyli 16 punktów w początkowych dziesięciu minutach, zaś przeciwnicy mieli ich na koncie 23. Przed zejściem do szatni przedstawiciel PLK z nawiązką odrobił stratę, wychodząc na dwa "oczka" przewagi.

Trzecia kwarta, wygrana przez niemiecką ekipę 30:15, zadecydowała jednak o końcowym rezultacie. - To był bardzo trudny mecz. Przegraliśmy kilka spotkań z rzędu w Lidze Mistrzów. Nawet gdy przegrywaliśmy bodajże trzynastoma punktami na dwie minuty przed końcem zawodów, wierzyliśmy w zwycięstwo. Zmniejszyliśmy tę stratę do sześciu, przede wszystkim dzięki dobrej defensywie - zaznaczył Kevin Punter.

- Mieliśmy do siebie zaufanie, ale nie trafiliśmy niestety ważnych rzutów w kluczowych momentach. Nasza postawa w ataku mogłaby być lepsza - dodał Amerykanin, który był drugim, po Patriku Audzie, najlepiej punktującym zawodnikiem starcia ósmej kolejki. Przez 26,5 minuty spędzone na parkiecie zdobył 21 "oczek". Zanotował skuteczność 8/13 z gry, w tym 3/5 z dystansu. Ponadto miał trzy zbiórki.

- Kluczowe były zbiórki w ataku. Lepiej w tym elemencie spisali się gospodarze, którzy stwarzali sobie szanse na ponawianie akcji i zdobywanie punktów - stwierdził z kolei Kamiński. Trudno z jego słowami się nie zgodzić - gracze Medi Bayreuth zgarnęli 15 piłek z atakowanej tablicy, przy zaledwie siedmiu takich zagraniach Rosy.

Pod obydwoma koszami ewidentnie zabrakło kontuzjowanych: Jarosława Trojana i Roberta Witki. Drugi z wymienionych znalazł się co prawda w składzie na środowy mecz, ale ani na moment nie pojawił się na parkiecie. Na nic zdały się starania Audy (łącznie siedem zbiórek), Szymona Szymańskiego (sześć) czy Michała Sokołowskiego (pięć). Tylko jedną piłkę zgarnął zaś Igor Zajcew, a więcej zbiórek (cztery) miał od niego... najniższy w Rosie Ryan Harrow.

Z bilansem 1-7 radomski zespół zajmuje ostatnie miejsce w grupie C i jest najsłabszą ekipą Ligi Mistrzów.

ZOBACZ WIDEO: Polak przez 14 lat brał narkotyki. "Byłem zniewolony. Nie chciałem tak dłużej żyć"

Komentarze (0)