Zespół Miasta Szkła Krosno miał w Zgorzelcu bardzo utrudnione zadanie. Wszystko z powodu absencji czołowego zawodnika - JayVaughna Pinkstona. Nawet bez lidera krośnianie potrafili jednak nawiązać walkę z PGE Turowem, który co prawda też też nie grał w pełnym zestawieniu, bowiem w niedzielnym starciu nie pojawił się Karolis Petrukonis, jednak w tym wypadku skala osłabień była nieporównywalna.
Kluczowa dla losów spotkania okazała się druga kwarta, w której drużyna z przygranicznego miasta wypracowała 18-punktową przewagę, trafiając do przerwy aż dziewięć trójek. W drugiej części meczu rzutowa skuteczność PGE Turowa spadła, co pozwoliło Miastu Szkła na pogoń za wynikiem.
Ekipa prowadzona przez Kamila Piechuckiego w decydującej kwarcie zbliżyła się do zgorzelczan na jedynie trzy oczka różnicy. 10 punktów Kacpra Borowskiego w czwartej odsłonie sprawiło jednak, że krośnianie, mimo walki, wyjechali jednak ze Zgorzelca z kwitkiem.
Z czego wzięły się kłopoty PGE Turowa w drugiej połowie? Między innymi ze wspomnianego już spadku skuteczności z dystansu. W tej części spotkania gospodarze tylko trzy razy celnie przymierzyli zza łuku, nie trafiając ani razu zza linii 6,75 metra w czwartej kwarcie. W zespole Miasta Szkła po przerwie rozkręciło się natomiast kilku zawodników. Co ciekawe, aż pięciu koszykarzy gości zakończyło pojedynek w Zgorzelcu z dorobkiem co najmniej 11 punktów.
Dla zgorzelczan była to trzecia wygrana z rzędu w PLK. Krośnianie z kolei notują serię czterech ligowych porażek.
PGE Turów Zgorzelec - Miasto Szkła Krosno 87:81 (21:21, 28:13, 19:25 19:22)
PGE Turów: Cameron Ayers 18, Rod Camphor 16, Stefan Balmazović 12, Kacper Borowski 12, Jakub Koelner 9, Brad Waldow 7, Jakub Patoka 7, Bartosz Bochno 4, Jacek Jarecki 2
Miasto Szkła: Krzysztof Jakóbczyk 15, Peter Alexis 15, Jakov Mustapić 15, Anton Gaddefors 12, Davis Lejasmeiers 11, Grzegorz Grochowski 7, Dariusz Oczkowicz 3, Damian Pogoda 2, Marcin Sroka 1
ZOBACZ WIDEO: Jerzy Górski: Byłem w wielkim głodzie narkotycznym. Lekarze bali się, czy nie zejdę