Wygwizdany wiceminister nie obraża się na kibiców. Nadal chce pomagać klubowi

Materiały prasowe / Radosław Lacelt - fotografia / Na zdjęciu: Jerzy Materna
Materiały prasowe / Radosław Lacelt - fotografia / Na zdjęciu: Jerzy Materna

- Nie mam wielkiego żalu do kibiców, ale nie chciałbym, żeby ta sytuacja niekorzystnie odbiła się na panu Jasińskim. Wybaczam im te gwizdy, może kiedyś zrozumieją, że ja chcę pomagać klubowi - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jerzy Materna.

Jerzy Materna, wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, został wygwizdany przez kibiców Stelmetu Enei BC Zielona Góra podczas prezentacji Enei jako sponsora tytularnego klubu, która odbyła się przed meczem PLK z Polskim Cukrem Toruń (100:76).

Gdy próbował zabrać głos, fani zareagowali buczeniem. Materna bezradnie rozłożył ręce i oddał mikrofon Januszowi Jasińskiemu, właścicielowi klubu. Kilka minut później sytuacja się powtórzyła. Wiceminister nie obraża się jednak na gwizdy kibiców.

- Pan Jasiński poprosił mnie, żebym wyszedł na środek i był obecny podczas prezentacji sponsora tytularnego. Nie pchałem się do tego. Nie obrażam się na te gwizdy, ale była to dla mnie przykra sytuacja. Tym bardziej, że obok pana Jasińskiego był partner, który zamierza długofalowo wspierać klub. Wysłałem od razu sms-a do prezesa Kowalika z przeprosinami, jednocześnie dziękując za podjęcie współpracy - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jerzy Materna, zielonogórzanin, który w przeszłości był m.in. prezesem piłkarskiego klubu (Lechia Zielona Góra).

- Jestem kibicem koszykówki. Z wielką przyjemnością obserwuję to, co dzieje się wokół Stelmetu Enei. Pan Jasiński zbudował świetnie funkcjonujący klub, który w każdym sezonie uzyskuje znakomite wyniki. Wszyscy jednak wiemy o tym, że potrzeba pieniędzy, żeby klub mógł się rozwijać i rywalizować z najlepszymi w Europie, dlatego zdecydowałem się pomóc - zauważa Materna.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Upadek trenera i żarty w Legii
[color=#000000]

[/color]

Wiceminister przyznaje, że miał swój duży udział w negocjacjach z firmą Enea, które trwały ponad półtora roku. - To były trudne rozmowy. Używałem różnych argumentów, żeby przekonać firmę do współpracy. Udało się. Jestem przekonany, że ta umowa będzie z korzyścią dla obu stron - mówi z radością.

- Jak byłem prezesem klubu piłkarskiego w Zielonej Górze, to zobaczyłem, jak trudno jest pozyskiwać środki na sport, zwłaszcza w naszym województwie. Nie jest łatwo o sponsorów, dlatego tym bardziej powinno cenić się pracę i wysiłek pana Jasińskiego - ocenia wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.

Enea już od marca 2015 roku wspiera zielonogórską koszykówkę. Jej logotypy widniały na koszulkach oraz na banerach w hali CRS. Obecnie współpraca z tą firmą rozwinęła się na tyle, że znany koncern znalazł się w oficjalnej nazwie mistrza Polski. Materna mówi, że wsparcie Enei będzie rosło, jeśli firma będzie zadowolona ze współpracy z klubem.

- Środki przekazywane przez firmę do klubu będą stopniowo rosnąć. Jeżeli Enea będzie widziała korzyści z tej umowy, to myślę, że w przyszłości te środki będą jeszcze większe - komentuje wiceminister.

Nową umową z firmą Enea mistrzowie Polski zasygnalizowali, że w niedalekiej przyszłości ponownie chcą wrócić na koszykarskie salony. Ich celem jest gra w Eurolidze. - Nasze potrzeby są olbrzymie, marzenia jeszcze większe. Rozpoczynamy marsz do Euroligi i taki jest nasz cel - twierdzi Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu Enei BC.

Źródło artykułu: