Mistrzowie Polski są o krok od upragnionego awansu do rundy fazy Basketball Champions League. Do pełni szczęścia wystarczy jedynie wygrana w Nymburku lub porażka Sidigasu Avellino w ostatnim spotkaniu fazy grupowej.
- W zespole są pozytywne nastroje. Wierzymy w siebie i jedziemy do Nymburku po zwycięstwo. W meczu u siebie pokazaliśmy dobrą walkę, ale przegraliśmy w końcówce. Teraz nasza gra wygląda lepiej, jesteśmy pełnowartościowym zespołem, mamy 12 zawodników do gry. Jedziemy z pełną wiarą w siebie. Wygraliśmy w Avellino, równie dobrze możemy triumfować w Nymburku. To nie byłaby ogromna niespodzianka, bo jesteśmy w dobrej formie. Chcemy wyjść z grupy - mówi Jarosław Mokros.
Mistrzowie Polski w Nymburku będą mogli poczuć się jak w domu. W Czechach pojawi się bowiem co najmniej 200 kibiców z Zielonej Góry. Dla mistrzów Polski wsparcia fanów będzie niezwykle istotne. - Zdecydowanie. Kibice będą naszym szóstym zawodnikiem. Pokazali to w meczach domowych, gdzie gdy zdarzały się przestoje i niemoc w ataku, to wsparcie fanów na trybunach bardzo nam pomagało - ocenia skrzydłowy.
Mistrzowie Polski będą musieli uważać między innymi na dobrze znanego w Polsce Dardana Berishę. - - CEZ Nymburk to bardzo solidny zespół. To zbilansowana drużyna, zarówno pod koszem, jak i na obwodzie. Nie możemy skupiać się tylko na jednym zawodniku. Jest tam między innymi Dardan Berisha, który w minutę potrafi zdobyć 13 punktów. Grałem z nim kiedyś w Warszawie. W sumie nic się nie zmienił. To zawodnik, który właściwie sam potrafi wygrywać mecze. Z drugiej strony wiem, że jest porywczy i łatwo go wyprowadzić z równowagi. Znam jego wiele plusów i minusów - komentuje Mokros.
ZOBACZ WIDEO Demolka jakich mało! Siedem goli Juventusu. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]