Final Four Euroligi: Panagiotis Yannakis po raz pierwszy jako trener

Już sam fakt, że Olympiakos Pireus zagra w berlińskim Final Four po raz pierwszy od dekady, czyni trenera tego zespołu, Panagiotisa Yannakisa, kimś w rodzaju cudotwórcy. Dla niego samego zresztą nadchodząca impreza będzie pierwszym tego typu doświadczeniem w wieloletniej karierze szkoleniowej. Jako koszykarz uczestniczył w turnieju pięciokrotnie, lecz wygrał tylko w roku 1996.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Panagiotis Yannakis funkcję pierwszego trenera w Olympiakosie Pireus objął w lutym 2008 roku. Niewiele mógł wówczas zrobić i fani klubu kolejny sezon musieli spisać na straty. Ile razy można przecież przegrywać finał ligi greckiej z Panathinaikosem Ateny, a w Eurolidze odgrywać marginalną rolę. Wystarczyło jednak zaledwie kilka miesięcy pracy najwybitniejszego greckiego trenera w pireuskim zespole, by stał się on czołowym nawet w skali Europy. - To dla mnie wielki honor i zaszczyt móc uczestniczyć w Final Four z Olympiakosem Pireus. Moim celem jest nie tylko wykreować drużynę, która znajdzie swoje miejsce w czołówce ekip Starego Kontynentu, ale pozostanie też na topie przez lata. To oczywiście wymaga cierpliwości i trwałości - tłumaczy Yannakis czym dla niego jest pierwszy w karierze trenerskiej awans do najbardziej prestiżowego turnieju w europejskiej koszykówce.

Co ciekawe, 50-letni dziś Yannakis w przeszłości był jednym z najlepszych zawodników w historii greckiego basketu. Jako zawodnik Arisu Saloniki trzykrotnie grał w Final Four w latach 1988-1990, zdobywając raz brązowy medal, a dwukrotnie zajmując czwarte miejsce. Następnie w roku 1995 uplasował się na trzeciej pozycji z Panathaikosem, a sezon później zdobył wreszcie swój upragniony tytuł (również z ateńskim zespołem). - Doskonale pamiętam mój debiut w Final Four w roku 1988, który zarazem był pierwszym tego typu turniejem w ogóle. Impreza odbywała się w belgijskiej Gandawie. Patrząc wstecz stwierdzam, że wiele się zmieniło, ale nie zmieniła się pasja. Te same pomysły, te same myśli, te same pragnienia i chęci zwycięstwa. Tylko inni wykonawcy - wspomina wzruszony trener.

Półfinałowym przeciwnikiem Olympiakosu Pireus będzie odwieczny rywal - Panathinaikos Ateny. W tym sezonie ekipa trenera Yannakisa przegrała w lidze tylko raz, właśnie z Ateńczykami, lecz ”Wszechateńscy” doznali czterech porażek, więc mistrzem sezonu zasadniczego po raz pierwszy od sześciu lat nie są koszykarze w zielonych koszulkach. To wielki sukces szkoleniowca Olympiakosu. - Wszystkim dookoła powtarzam, nie da się zrobić niczego od razu. Potrzebna jest praca, praca i jeszcze raz praca. I trzeba mieć cierpliwość. Nauczyło mnie tego wieloletnie doświadczenie zawodnicze i trenerskie - wyznaje trener.

Zapytany co stara się wpajać swoim podopiecznym jak mantrę, odpowiada bez wahania. - Jest taka jednak rzecz: nie patrzeć na upływający czas i zmieniający się wynik dopóki nie upływa ostatnia minuta meczu. Nie wolno tego robić z prostej przyczyny - żeby uniknąć rozprężenia w przypadku prowadzenia, czy też załamania, kiedy się przegrywa. To wpoiłem graczom w kadrze, dlatego odnieśliśmy sukces. Teraz mam nadzieję zrobić to samo z Olympiakosem - tłumaczy Yannakis, który z reprezentacją Grecji zdobył Mistrzostwo Europy oraz Wicemistrzostwo Świata.

Wspomniane półfinałowe starcie z Panathinaikosem nie robi na 50-latku wielkiego wrażenia, ani też nie wywołuje specjalnych uczuć. - To będzie mecz, jak każdy inny. Nie ma znaczenia, że kiedyś byłem graczem tej ekipy i sięgnąłem z nią po triumf w Eurolidze. Tego też oczekuję od moich graczy - żeby myśleli o każdym spotkaniu w sposób zwyczajny. Po wygranej serii play-off z Realem Madryt, powiedziałem im: ”Nie chcę słyszeć ani słowa o tym, że gramy w Final Four. Najpierw mamy ligę grecką. Cieszę się, że każdy to zrozumiał i uszanował - zdradza tajemnice prowadzenia drużyny Yannakis.

Prognozować przebiegu berlińskiej imprezy Grek jednak nie zamierza. - Ja wierzę w etykę pracy i wierzę w mój zespół. W składzie mam trzech graczy, którzy w przeszłości sięgali po to trofeum. Z tego też powodu chciałem ich mieć w swoim zespole. Jednakże oni nie są kluczowi. Kluczowa jest cała drużyna. Osiągnęliśmy ten pułap tylko dla tego, że byliśmy jednością. I zamierzamy to kontynuować - kończy grecki szkoleniowiec, mając na myśli Theodorakisa Papaloukasa (sukcesy z CSKA) oraz Nikolę Vujcicia i Yotama Halperina (obaj triumfowali z Maccabi).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×