Długo mecz w Krośnie będzie wspominał Marcin Kloziński. Trener zespołu Trefla Sopot w trakcie spotkania... stracił bowiem dwóch podstawowych rozgrywających: Obiego Trottera i Łukasza Kolendę.
- Dla trenera niezwykle trudną sprawą jest prowadzenie zespołu bez zawodników, którzy odpowiadają za rozegranie akcji - powiedział na konferencji prasowej polski szkoleniowiec.
Pierwszy z boiska wyleciał Trotter, który wykłócał się z arbitrem o faul, a gdy ten ukarał go "technikiem" machnął z niezadowolenia w jego stronę ręką. Sędzia nie pozostał mu dłużny i wyrzucił go do szatni. Kolenda z parkietu zszedł z kolei w połowie czwartej kwarty. Młody, polski rozgrywający "zarobił" dwa przewinienia niesportowe.
- Trotter został wyrzucony z boiska za dwa przewinienia techniczne, które otrzymał w ciągu 10 sekund. Pierwszy był zasłużony, ale drugi? Mam wątpliwości. Sędzia twierdzi, że coś powiedział, Obie mówi, że nic nie powiedział. Muszę się tej sprawie dokładnie przyjrzeć - przyznał Kloziński.
Szkoleniowiec Trefla Sopot nie ukrywał swojego niezadowolenia z decyzji sędziowskich w tym spotkaniu. Dość dosadnie wypowiedział się na temat pracy trójki arbitrów: Marcina Kowalskiego, Mariusza Adameczka i Tomasza Trojanowskiego.
- Czuję się oszukany. Tak naprawdę trudno stwierdzić, jaka była linia sędziowania w tym meczu. Czy można było rozkładać ręce? Czy można było przekląć pod nosem? Jedni mogli to robić, a drudzy już nie. I to mi się bardzo nie podoba - skomentował.
Trefl Sopot przegrał z Miastem Szkła Krosno 81:85 i ma coraz mniejsze szanse na awans do fazy play-off.
ZOBACZ WIDEO Premierowy gol Guilherme nie pomógł, AS Roma rozbiła Benevento [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]